Narciarstwo alpejskie – MŚ: czas wielkich pożegnań

  • Dodał: Szymon Frąckiewicz
  • Data publikacji: 04.02.2019, 16:16

We wtorek rozpoczną się Mistrzostwa Świata w narciarstwie alpejskim rozgrywane w szwedzkim Are. Tegoroczny czempionat wiąże się z pożegnaniami dwóch legend narciarstwa. Będą to ostatnie w karierze zawody dla Aksela Lunda Svindala i Lindsey Vonn. Polskę reprezentować będzie w tym roku tylko Maryna Gąsienica-Daniel.

 

Czas pożegnań

Tegoroczny czempionat zakończy pewną erę w konkurencjach szybkościowych. Przez nawracające kontuzje na emeryturę odchodzą dwie wielkie gwiazdy – Aksel Lund Svindal i Lindsey Vonn.

 

Norweg ogłosił swoją decyzję w czasie konferencji podczas Pucharu Świata w Kitzbuehel. Mistrz olimpijski nie wystąpił na legendarnym Streifie, ze względu na ból w kolanie, a w czasie wspomnianej konferencji poinformował dziennikarzy, iż ze względu na nawracające kontuzje tej części ciała zawody w Are będą jego ostatnimi. Are jest symbolicznym miejscem do zakończenia kariery przez 36-latka. W 2007 roku zdobył on tam swoje pierwsze mistrzostwo świata. Stanął na najwyższym stopniu podium w zjeździe, pokonując Kanadyjczyka Jana Hudeca i Szweda Patricka Jabryna. Już 3 dni później zdobył kolejny złoty medal. W slalomie gigancie świetnym drugim przejazdem "wyrwał" złoto Szwajcarowi Danielowi Albrechtowi. Poza tymi triumfami Norweg już wcześniej, w 2005 roku w Bormio, został wicemistrzem świata w kombinacji, gdzie przegrał tylko z Benjaminem Raichem. W 2009 roku w Schladming był w tej konkurencji najlepszy, a ponadto dorzucił do swojego dorobku brąz w supergigancie. Dwa lata później w Garmisch-Partenkirchen obronił tytuł najlepszego kombinatora. Swoje ostatnie (przynajmniej jak dotąd) mistrzowskie medale zdobył w Schladming w 2013 roku, gdzie nie miał sobie równych w zjeździe i drugi raz był trzeci w supergigancie. Svindal ma też w swoim dorobku medale olimpijskie. W 2010 roku w Vancouver zdobył złoto w supergigancie, srebro w zjeździe i brąz w slalomie gigancie. W ubiegłym roku w Pjongczang został mistrzem olimpijskim w zjeździe. Dwukrotnie alpejczyk z Lorenskog zdobywał Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata. Miało to miejsce w 2007 i 2009 roku.

 

O tym że Lindsey Vonn zakończy w tym roku karierę wiemy już od kilku miesięcy, choć w międzyczasie Amerykanka nieco przesuwała tę ostateczną datę. Pod koniec zeszłego sezonu zapowiadała, iż będzie startować dopóki nie pobije rekordu Ingemara Stenmarka w liczbie zwycięstw w Pucharze Świata. Legendarny Szwed triumfował w zawodach tego cyklu 86 razy. Vonn dobiła do 82 zwycięstw i choć była bardzo zdeterminowana by wynik Stenmarka pobić, to problemy zdrowotne przeszkodziły jej w tym. Już w październiku ogłosiła, iż niezależnie od tego czy rekord uda się pobić czy nie, ten sezon będzie jej ostatnim. Sprawę pogorszyła odniesiona na jednym z ostatnich przedsezonowych treningów kontuzja kolana, która nie pozwoliła Amerykance wystartować między innymi w Lake Louise, na czym szczególnie jej zależało, ze względu na to, że w tej kanadyjskiej miejscowości odniosła w 2005 roku swoje pierwsze zwycięstwo. W pierwszym odruchu Vonn zapowiedziała, że opóźni koniec swojej kariery właśnie do przyszłorocznych zawodów w Lake Louise, by pożegnać się z tak sentymentalnym dla niej miejscem. Jednakże po pierwszych i jak się okazało jedynych w Pucharze Świata występach Vonn w tym sezonie, które miały miejsce w Cortina d'Ampezzo, Amerykanka skarżyła się na ból w kontuzjowanej nodze. W związku z tym w miniony piątek ogłosiła, iż karierę zakończy podczas Mistrzostw Świata w Are. Szwedzka miejscowość również, podobnie jak Lake Louise, jest dla Amerykanki sentymentalnym miejscem. To tam 12 lat temu zdobyła swoje pierwsze medale Mistrzostw Świata. Zajęła drugie miejsce w zjeździe i supergigancie. Dwa lata później w Schladming nie miała już sobie równych w tej konkurencji i zdobyła dwa złote medale. Dorobek Vonn ze światowych czempionatów uzupełniają: srebro w zjeździe z Garmisch-Partenkirchen z 2011 roku, brąz w supergigancie z Beaver Creek z 2015 roku i brąz w zjeździe z ostatnich mistrzostw w Sankt Moritz. W swojej kolekcji Amerykanka ma też trzy olimpijskie medale: złoto w zjeździe i brąz w supergigancie z Vancouver z 2010 roku oraz brąz w zjeździe z ubiegłorocznych mistrzostw w Pjongczang. Czterokrotnie 34-latka zdobyła Kryształową Kulę za triumf w Pucharze Świata. Miało to miejsce w latach 2008, 2009, 2010 i 2012.

 

Długa kolejka po medale

Pretendentów do medali we wszystkich konkurencjach jest w tym roku wiele. I o ile w konkurencjach technicznych nie trudno wskazać głównych faworytów, o tyle w szybkościowych zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn sezon jest niezwykle wyrównany. I to właśnie od konkurencji szybkich tradycyjnie rozpocznie się czempionat.

 

W przypadku zjazdu jednym z głównych faworytów będzie obrońca tytułu. Beat Feuz, bo o nim mowa, jest w tej chwili liderem klasyfikacji zjazdowej Pucharu Świata. Szwajcar już od kilku lat prezentuje równą i wysoką formę. Rywale jednak depczą mu po piętach. W gronie kandydatów do medalu znajduje się też jego rodak Mauro Caviezel. Poważne zagrożenie stanowić będą Austriacy Vincent Kriechmayr, czy Matthias Mayer. Między nimi wymieniany byłby również Max Franz, lecz ten odniósł kontuzję. Pełną ławą atakować będą również Włosi i Norwegowie. Ci pierwsi mają w swoich szeregach Dominika Parisa i Christofa Innerhofera, tymczasem u Skandynawów mocny jest Aleksander Aamodt Kilde, a mimo problemów zdrowotnych nie można lekceważyć Kjetilla Jansruda i żegnającego się ze sportem Svindala. Podobnie faworyci prezentują się w supergigancie, jednak nieco mniejsze są w nim szanse Feuza. Tu pierwsze skrzypce może grać Paris. Z "drugiego szeregu" atakować będą tacy zawodnicy jak Niemiec Josef Ferstl, czy Francuz Johan Clarey.

 

U kobiet głównymi faworytkami wydają się Austriaczki. Ramona Siebenhofer, Nicole Schmidhofer i Stephanie Venier prezentują ostatnio bardzo wysoką formę i dzielą między sobą pucharowe triumfy. Schmidhofer zwyciężyła w supergigancie już przed dwoma laty. Wtedy jednak nie była stawiana w gronie faworytek, jej triumf był niespodzianką. Ciekawe jak poradzi sobie broniąc tytułu jako faworytka. Jak zawsze mocna jest również broniąca barw Liechtensteinu Tina Weirather. Do formy po kontuzji wraca też Sofia Goggia. Mistrzyni olimpijska była dwukrotnie druga w Ga-Pa. Jej rodaczka Marta Bassino również może się liczyć w walce o medale. Ciężko powiedzieć na co stać Federicę Brignone, która wciąż odczuwa ból po niedawnym upadku. Podobnie jak Goggia, tak i Ilka Stuhec ze Słowenii wraca po kontuzji głodna sukcesów. Z pewnością ma chęć na obronę tytułu w zjeździe. W przeciwieństwie do Svindala Vonn raczej nie będzie w stanie nawiązać walki o podium. Jednakże stać na to Mikaelę Shiffrin. Jeśli dominatorka konkurencji technicznych zdecyduje się na start w zjeździe, czy tym bardziej supergigancie, może namieszać w czołówce.

 

Ciężko cokolwiek wyrokować jeśli chodzi o kombinację, gdzie często dochodzi do sensacyjnych rozstrzygnięć, jednak na triumf bez wątpienia stać Marcela Hirschera, Mauro Caviezela, czy Alexisa Pinturaulta. Trasy w Are będą raczej faworyzować specjalistów od slalomu. U kobiet oczywiście należy zwrócić uwagę na Shiffrin, a także Wendy Holdener.

 

Podobnie w rywalizacji drużynowej wszystko może się zdarzyć. Na papierze najsilniejsze wydają się te ekipy, które zdobywały medale na ostatnich igrzyskach, czyli Szwajcaria, Austria i Norwegia, a także Francuzi i Szwedzi, którzy zdobywali medale poprzednich mistrzostw. Warto jednak pamiętać, że srebro przed dwoma laty sensacyjnie zdobyli Słowacy.

 

Kwestia głównych faworytów w konkurencjach technicznych jest jasna – Marcel Hirscher i Mikaela Shiffrin. Imprezy mistrzowskie rządzą się jednak własnymi prawami, co pokazały ostatnie igrzyska. Shiffrin i Hirscher nie zdobyli w Pjongczang medalu w slalomie. U mężczyzn na podobne potknięcie teraz liczyć będą między innymi Henrik Kristoffersen, Andre Myhrer, Matts Olsson, Loic Meillard, Marco Schwarz, Daniel Yule, Ramon Zenhausern, a może i Zan Kranjec, Dave Ryding i wschodząca gwiazda – Clement Noel. Faworytów jest wielu, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że będą rywalizować "tylko" o drugie miejsce.

 

U kobiet pole faworyek do medali jest chyba nieco węższe. Jednakże bardzo groźna dla Amerykanki może być Słowaczka Petra Vlhova. W ostatnim czasie reprezentantka naszych południowych sąsiadów regularnie była w stanie pokonać Shiffrin, a także poprawiła swoją jazdę w gigantach. Poza tym grono faworytek jest raczej stałe. Wśród nich są Wendy Holdener, Frida Hansdotter, Tessa Worley, Viktoria Rebensburg, a z "nowych" twarzy warto wymienić Annę Swenn Larsson.

 

Polska jedynaczka z szansą na przełomowy występ

W tym roku polskich barw bronić będzie tylko Maryna Gąsienica-Daniel. Polski Związek Narciarski postanowił ograniczyć koszty wyjazdu do Szwecji i postanowił wysłać tam tylko naszą najlepszą zawodniczkę, którą stać na zdobywanie punktów w Pucharze Świata. Ponadto po zamieszaniach związanych z nominacjami olimpijskimi w zeszłym roku, PZN zablokował zawodnikom możliwość startu na własny koszt.

 

Gąsienica-Daniel wystąpi zapewne w slalomie gigancie, supergigancie i kombinacji. Trwający sezon jest dla Polki najlepszym w karierze. W ostatnim gigancie przed mistrzostwami zajęła świetne 18. miejsce. Można liczyć na to, że Polka będzie autorką najlepszego występu reprezentanta naszego kraju na Mistrzostwach Świata w narciarstwie alpejskim od wielu lat. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nic nie przeszkodzi naszej zawodniczce na wykonanie najlepszych przejazdów na jakie ją stać, to w gigancie i kombinacji może się nawet zbliżyć w okolice 10. miejsca.

Szymon Frąckiewicz

Miłośnik sportu i muzyki alternatywnej. Pasjonat geografii.