Arabska przygoda Macieja Skorży

  • Data publikacji: 03.01.2019, 19:50

Maciej Skorża – to nazwisko które większość polskich zna dobrze. Swego czasu, jeden z najlepiej zapowiadających się polskich trenerów, obchodzący sukcesy z takimi drużynami jak Wisła Kraków, Legia Warszawa, czy Lech Poznań. Po mistrzostwie Polski wywalczonym z Kolejorzem, coś się jednak zacięło w świetnie rozwijającej się karierze Radomianina. Dziś Maciej Skorża znajduję się z dala od Ekstraklasy i jej trenerskiej karuzeli, rozwijając swoją karierę pośród piasków Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

 

Jesienią 2017 roku, były szkoleniowiec Legii znalazł się w prawdopodobnie  najtrudniejszym momencie swojej kariery. Zamiast odbudować swoją renomę w Pogoni Szczecin, błyskawicznie doprowadził  do „zatopienia” Portowców. W kilka miesięcy wygrał zaledwie dwa na czternaście ligowych starć. Trener, który kilka lat wcześniej potrafił zbudować tak silną więź z piłkarzami Wisły Kraków, że Ci odwiedzili go z medalami otrzymanymi za wicemistrzostwo, pomimo że nie był już od pół roku trenerem, doprowadził do skonfliktowania całej szatni Pogoni. Zarówno na Pomorzu, jak i w Poznaniu, w ostatecznym rozrachunku zawiodło przygotowanie psychologicznego. Braki na tym polu nie mogły być przykryte  poprzez świetne przygotowanie taktyczne.

 

Zrezygnowany szkoleniowiec, który wydawać by się mogło że na długo wypadł z obiegu, otrzymał pomoc, z nietypowego, choć dobrze znanego mu kierunku. Na wiosnę ubiegłego roku, Maciej Skorża objął reprezentację U-23 Zjednoczonych Emiratów Arabskich, tym samym powrócił na półwysep Arabski, pięć lat po opuszczeniu saudyjskiego Ettifaq FC. Tym razem wyzwanie stojące przed Polakiem, było całkowicie inne niż dotychczasowe. Pierwszy raz w karierze miał samodzielnie odpowiadać za selekcję zawodników do kadry narodowej.

 

Sukces przyszedł bardzo szybko, bowiem już latem, drużyna świętowała brązowy medal w igrzyskach azjatyckich w tej kategorii wiekowej. W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, trener Skorża podkreślał znaczenie dyscypliny taktycznej, jaką musiał wpoić w zawodników nieznających europejskiej kultury gry. Efekty jak widać już są, a w planach są jeszcze większe. Głównym celem, jaki postawił przed sobą szkoleniowiec jest awans na Igrzyska Olimpijskie w 2020. Droga do Tokio będzie długa i trudna, ale wywalczonym medalem po zaledwie kilku miesiącach pracy pokazał, że nie stoi na straconej pozycji.  Kto wie, może to właśnie pochodzący z Radomia trener stanie się najmniej oczywistym Polakiem uczestniczącym w kolejnej Olimpiadzie.