Koszykówka: arcyważne zwycięstwo Polaków!

  • Data publikacji: 17.09.2018, 22:50

Wielkie zwycięstwo polskich koszykarzy w, być może najważniejszym, meczu eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata! Biało-Czerwoni pokonali w Gdańsku Chorwację 79:74, robiąc spory krok w kierunku awansu do przyszłorocznego mundialu. 

 

Już przed tym spotkaniem każdy zdawał sobie sprawę z jego ogromnej wagi. Oba zespoły miały na swoim koncie po dziesięć punktów i jak powietrza potrzebowały zwycięstwa, które pozwoliłoby zakończyć wrześniowe okienko na trzecim miejscu w grupie. Już przed spotkaniem wiadome było też, że to Chorwaci będą faworytami tego starcia. Czterech koszykarzy grających na co dzień w NBA (Bogdanovic, Saric, Zubac, Zizic), kilku innych graczy odgrywających kluczowe role w czołowych europejskich klubach, doświadczenie w meczach o wysoką stawkę - niemal wszystko przemawiało za naszymi rywalami.

 

Być może najważniejszy mecz tych eliminacji lepiej rozpoczęli jednak podopieczni Mike'a Tylora. Cztery punkty Waczyńskiego, dwa po ofensywnej zbiórce Hrycaniuka i szybko objęliśmy prowadzenie 6:2. Przez większość pierwszej kwarty trzymaliśmy Chorwatów na dystans trzech-czterech "oczek", jednak w pewnym momencie nasi rywale doskoczyli i sami wysunęli się na czteropunktowe prowadzenie. Końcówka pierwszej ćwiartki znowu należała jednak do Polaków, którzy, po kontrze zakończonej wsadem Mateusza Ponitki, wyrównali stan spotkania na 21:21. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza kwarta.

 

Od początku drugiej części gry na parkiecie gdańskiej Ergo Areny zaczęła zarysowywać się minimalna przewaga koszykarzy z Bałkanów. Chorwaci zneutralizowali fenomenalnych w pierwszej kwarcie Waczyńskiego i Ponitkę, nam niezwykle trudno było zneutralizować duet Saric-Zizic, który zbiórkami i akcjami w post-up siał spustoszenie w strefie podkoszowej Biało-Czerwonych. Polacy w obronie walczyli twardo i ambitnie, ale w pewnych sytuacjach niewiele byli w stanie zrobić. Ostatecznie na przerwę schodzili z pięciopunktową stratą.

 

Trzecia kwarta to wyrównana gra punkt za punkt, akcja za akcję. Polacy długo starali się doskoczyć, w pewnym momencie udało się nawet wyrównać, ale kwarta zakończyła się tylko jednopunktowym zwycięstwem Biało-Czerwonych i przed decydującą, czwartą ćwiartką nasi rywale prowadzili czterema punktami.

 

Ostatnie dziesięć minut to już jednak koncert gry w wykonaniu zespołu Mike'a Tylora. Biało-Czerwoni szybko doskoczyli do rywali i błyskawicznie, po trójkach Waczyńskiego oraz Slaughtera, wyszli na ośmiopunktowe prowadzenie. W tym momencie przydarzył się Polakom zastój i rywale zbliżyli się na różnicę zaledwie jednego punktu (74:75). Niezwykle nerwową końcówkę - głównie dzięki dobrej grze w obronie - udało się na szczęście rozstrzygnąć na naszą korzyść. Polacy pokonali Chorwację 79:74 i wrzesień kończą na trzecim miejscu w grupie J!

 

Znakomite spotkanie rozegrał nasz kapitan - Adam Waczyński - który rzucił dziś najwięcej w naszym zespole, bo aż 21 punktów. Na wielkie słowa uznania zasługuje też 14 punktów i 9 zbiórek Adama Hrycaniuka. Tym bardziej, że "Bestia" podkoszowych rywali miał z najwyższej europejskiej półki.

 

W pozostałych dzisiejszych spotkaniach naszej grupy Włosi zwyciężyli na wyjeździe Węgrów 69:63, a Litwini, po dwóch dogrywkach, pokonali w Wilnie Holendrów 95:93. Nasi północno-wschodni sąsiedzi z kompletem zwycięstw przewodzą w grupie J i są już pewni awansu na przyszłoroczny mundial.

 

Kolejne mecze eliminacyjne rozegrane zostaną za nieco ponad dwa miesiące. 29 listopada zmierzymy się na wyjeździe z Holandią, a 2 grudnia podejmiemy w Gdańsku Włochów.

 

Polska - Chorwacja 79:74 (21:21, 10:15, 23:22, 25:16)

 

Polska: Waczyński 21, Hrycaniuk 14, Slaughter 12, 6, Ponitka 12, Cel 7, Sulima 6, Sokołowski 5, Łączyński 2, Gielo, Witliński, Gruszecki.

 

Chorwacja: Bogdanović 22, Sarić 17, Zizić 13, Stipcević 6, Zubac 6, Zubcić 6, Ramljak 4, Simon 3, Mustapić, Bilinovac.

 

Grupa J

 

l.p. Drużyna Punkty Małe punkty
1. Litwa 16 163
2. Włochy 14 94
3. Polska 12 12
4. Węgry 12 2
5. Chorwacja 11 6
6. Holandia 11 1