Ruszają badmintonowe Mistrzostwa Świata!

  • Data publikacji: 29.07.2018, 08:13

Już od poniedziałku do rywalizacji o medale mistrzostw świata przystąpią najlepsi badmintoniści, w tym skromna, trzyosobowa reprezentacja Polski. Zapraszamy do lektury zapowiedzi imprezy, której gospodarzem będzie chińskie Nanjing. 

Przygotowali: Aneta Kowenicka i Bartosz Szafran

Odrobina historii

 

Mistrzostwa świata w badmintonie rozgrywane są od 1977 roku początkowo co trzy lata, następnie co dwa, a od 2005 roku corocznie z wyłączeniem lat olimpijskich. W poniedziałek w Nanjing rozpocznie się ich 24. edycja, trzecia rozgrywana w Chinach. Medale na dotychczasowych mistrzostwach zdobywali reprezentanci raptem 20 krajów, a tytuły mistrzowskie zdobywali badmintoniści tylko 10 nacji. W klasyfikacji medalowej prowadzą z ogromną przewagą Chińczycy, którzy mają w dorobku 174 medali, w tym 63 złote. Na drugim miejscu jest Indonezja z 73 krążkami, w tym 10 złotymi, a na trzecim Dania - 62 medale i 10 najcenniejszych. Z nacji europejskich na podium stawali jeszcze Anglicy, Hiszpanie (dokładnie rzecz biorąc Carolina Marin), Szwedzi, Holendrzy, Szkoci, Niemcy i Francuzi. 

 

W singlu mężczyzn złote medale zdobywali przedstawiciele tylko trzech krajów - Chin, Indonezji Danii. Podobnie rzecz miała się w singlu kobiet, ale tylko do 2011 roku. Od tego czasu tytuły zdobywały Carolina Marin z Hiszpanii (dwa) oraz Tajlandka Ratchanok Intanon i Japonka Nozomi Okuhara. Debel męski to jedyna konkurencja, w której jest kraj, który wywalczył więcej złota niż Chiny - jest to Indonezja. Natomiast w deblu kobiet Chinki mają 20 tytułów w dorobku, ostatni raz miejsce na najwyższym stopniu podium oddały w 1995 roku. Największa jest różnorodność narodowości wśród mistrzów gry mieszanej - tu złotymi krążkami może się pochwalić aż sześć nacji. 

 

Najwięcej złotych medali w dorobku - po pięć - mają Lin Dan, który wszystkie tytuły wywalczył w singlu, Koreańczyk Park Joo Bong (2 w deblu i 3 w mikście) oraz Yunlei Zhao (dwa w deblu i trzy w mikście). Lin Dan zagra w Nanjingu i na pewno trzeba brać go pod uwagę w gronie faworytów, wszak rok temu przegrał dopiero w finale. 

 

Rok temu mistrzostwa rozgrywane w Glasgow przyniosły wiele pięknych emocji i niespodzianek. Tytuł mistrzowski w singlu powędrował do Viktora Axelsena. Duńczyk pokonał w finale Lin Dana, wszyscy jednak mamy w pamięci gigantyczną niespodziankę, jaką w pierwszej rundzie sprawił Brice Leverdez, pokonując wicemistrza olimpijskiego Lee Chong Wei. Co ciekawe Malezyjczyk, chodząca legenda badmintona nie ma na koncie złotego medalu mistrzostw świata (igrzysk olimpijskich zresztą też). Jest to jeden z tych graczy, którzy najbardziej zasługują na doczekanie się wysłuchania hymnu swego państwa na czempionacie globu, ale na pewno nie nastąpi to w tym roku, o czym piszemy niżej. Wszyscy też pamiętamy fantastyczny finał singla pań, w którym Nozomi Okuhara po półtoragodzinnym boju pełnym badmintonowych fajerwerków wyszarpała zwycięstwo Hindusce Pusarli Sindhu. Gry podwójne zapisali na swoim koncie Chińczycy - Nan Zhang i Liu Cheng oraz Jia Yifan i Chen Qingchen. W mikście triumfowali Indonezyjczycy Tontowi Ahmad i Liliyana Natsir. Dla Europy prócz Axelsena brązowe medale wywalczyli jeszcze Chris i Gabi Adcock oraz Kamilla Rytter Juhl z Christinną Pedersen.

 

Polacy

 

Jeśli chodzi o występy w przeszłości, to nasz kraj nie może się pochwalić wybitnymi osiągnięciami. Medali w dorobku nie mamy, najbliżej krążków był mikst Nadia Zięba - Robert Mateusiak, ale w ćwierćfinałach zawsze znajdował pogromców, podobnie jak na igrzyskach. Rok temu w Szkocji zagrał Mateusz Dubowski oraz dwa deble - Miłosz Bochat z Adamem Cwaliną oraz Jan Rudziński z Pawłem Prądzińskim. W Glasgow Polacy nie odnieśli ani jednego zwycięstwa i już po dwóch dniach mogli się pakować na powrót do domu. Do Chin polecieli Adam z Miłoszem oraz Adrian Dziółko. Reprezentacja skromniejsza (w Glasgow miały zagrać jeszcze dwa miksty, ale z przyczyn zdrowotnych wycofały się w ostatniej chwili), ale na taką stać obecnie polski badminton po odejściu największych gwiazd pierwszej dekady obecnego stulecia.

 

Szanse? Cóż, każdy wygrany mecz będzie sukcesem. Bochat i Cwalina trafili w pierwszej rundzie na reprezentantów gospodarzy, Haodong Zhou i Chengkai Han. Rywale są wyżej notowani w rankingu BWF i choć rzadko ich widujemy w  decydujących fazach największych turniejów, to będą zdecydowanymi faworytami meczu z polską parą. Jeśli jednak udałoby się wygrać z Chińczykami, to w II rundzie czekają Marcus Fernaldi Gideon i Kevin Sanjaya Sukamuljo, rozstawieni w turnieju z jedynką. Indonezyjczycy w ostatnich miesiącach wygrali mnóstwo turniejów, w tym tych najwyżej punktowanych i opłacanych, w tym najbardziej prestiżowe All England Open, jednak w Glasgow nie zmieścili się nawet na podium. Gra z najlepszym deblem sezonu byłaby dla Adama i Milosza wielkim wyzwaniem, ale i wyróżnieniem.

 

Faworytem nie będzie także Adrian Dziółko, który w pierwszej rundzie zagra z Rasmusem Gemke, który w duńskiej hierarchii zajmuje 3-4 miejsce, ale w rankingu BWF jest zdecydowanie wyżej od naszego olimpijczyka, po części dlatego, że Dziółko w ubiegłym roku zmagał się z kontuzją i powrót do pełnej dyspozycji zajął mu wiele czasu. Panowie się jeszcze na międzynarodowej arenie nie spotkali. W ewentualnej drugiej rundzie przyjdzie grać Adrianowi zapewne z rozstawionym z siódemką Tajwańczykiem Tien Chen Chou. Polacy swoje pierwsze mecze rozegrają już w poniedziałek nad ranem.

 

Faworyci do medali

 

W grze pojedynczej mężczyzn, uważanej przez wielu sympatyków badmintona za najciekawszą i najbardziej prestiżową kategorię, możemy rozpatrywać kilku kandydatów do medali. Na pewno wiele do powiedzenia będzie miał Viktor Axelsen, obrońca tytułu i turniejowa jedynka. Może w ostatnich tygodniach nie zachwycał, ale w najważniejszych imprezach Duńczyk potrafi wnieść się na wyżyny swoich możliwości. Jednak Axelsen nie będzie miał łatwej drogi do ewentualnego finału, bowiem już w ćwierćfinale może spotkać się z Chen Longiem - złotym medalistą olimpijskim z Rio. W tej samej połówce jest jeszcze numer 3, czyli Chińczyk Shi Yuqi i, wspominany już wcześniej, 5-krotny mistrz świata Lin Dan. Z rozstawionych mamy tu również zawsze groźnego Tien Chen Chou. Dolna część drabinki, przynajmniej teoretycznie, wygląda na słabszą, tym bardziej, że z przyczyn zdrowotnych wycofało się dwóch bardzo wysoko notowanych zawodników - Lee Chong Wei (nr 2) i Wan Ho Son (nr 4). Wielka szkoda, że nie zobaczymy w Nanjing szczególnie Malezyjczyka, ponieważ prezentował on ostatnio świetną formę. Niektórzy znawcy dyscypliny żartują, że Azjata przestraszył się swojego przeciwnika w pierwszej rundzie, czyli... Brice'a Leverdeza, z którym, jak wspomniano wyżej, przegrał właśnie w tej fazie turnieju na zeszłorocznym czempionacie. W związku z wycofaniem się tych dwóch czołowych badmintonistów faworytami w dolnej połówce wydają się być Kento Momota i Srikanth Kidambi. Trzeba przyznać, że zwłaszcza Japończyk w ostatnim czasie prezentuje się na kortach znakomicie (wygrał m.in. Indonezja Open i mistrzostwa Azji).

 

W singlu kobiet główną pretendentką do złota jest Tai Tzu Ying, która wygrywa właściwie wszystko, w czym startuje. Ostatniej porażki Tajwanka doznała w styczniu w Malezja Masters, i to dopiero w finale. Na pewno plany będzie jej chciała pokrzyżować reprezentantka gospodarzy He Bingjiao, z którą prawdopodobnie zmierzy się w walce o pierwszą czwórkę. W tej samej połówce są jeszcze dwie mistrzynie świata z poprzednich lat - Carolina Marin i Ratchanok Intanon, których zdecydowanie nie można lekceważyć. Do niezwykle ciekawego pojedynku może dojść w drugiej części drabinki. Już w ćwierćfinale możemy być świadkami powtórki zeszłorocznego meczu o złoto, czyli starcia Nozomi Okuhary z P.V. Sindhu. O co najmniej brązowy krążek prawdopodobnie powalczą również Akane Yamaguchi (nr 2) oraz faworytka gospodarzy Yufei Chen (nr 5).

 

W deblu mężczyzn w meczu o tytuł powinni zmierzyć się Marcus Fernaldi Gideon/Kevin Sanjaya Sukamuljo oraz Cheng Liu/Nan Zhang. Ci pierwsi wygrywają ostatnio większość wysoko punktowanych turniejów. Ci drudzy znakomicie grają na najważniejszych imprezach, a do tego są obrońcami mistrzowskiego tytułu z 2017 r. Gorąco dopingować ich będą również licznie zgromadzeni chińscy kibice. Do grona kandydatów do medali bez wątpienia trzeba zaliczyć Duńczyków, a szczególnie Mathiasa Boe i Carstena Mogensena, chociaż ostatnio lepiej prezentują się od nich koledzy z kadry Mads Conrad-Petersen i Mads Pieler Kolding. W czołówce powinni się też znaleźć Li Junhui i Liu Yuchen (nr 4.). Szyki pozostałym będą chciały też pokrzyżować trzy wysoko notowane pary z Japonii - Kamura/Sonoda, Inoue/Kaneko oraz Endo/Watanabe.

 

Debel kobiet ostatnio został mocno zdominowany przez reprezentantki kraju kwitnącej wiśni. Nierzadko finały najważniejszych imprez były wewnętrzną sprawą par japońskich, które w Nanjing są zresztą rozstawione z numerem 2., 3., 4. i 11. Tytułu bronić będą Qingchen Chen i Yifan Jia (nr 1.), którym niewątpliwie w trudnych momentach pomogą chińscy fani. Spośród Europejek liczymy na dobry start sióstr Stoeva oraz Dunek Fruergaard/Thygesen. Na mistrzostwach nie zobaczymy niestety najlepszego duetu starego kontynentu, czyli Christinny Pedersen oraz Kamilli Ryttel Juhl. Druga z wymienionych badmintonistek spodziewa się bowiem dziecka.

 

W grze mieszanej dwie najwyżej rozstawione pary to Chińczycy - Siwei Zheng/Yaqiong Huang oraz Yilyu Wang/Dongping Huang. Mówiąc o faworytach na pewno nie można zapomnieć o dwóch mikstach europejskich Christiansen/Pedersen oraz małżeństwie Chris i Gabrielle Adcock. Zaskoczyć formą mogą również Nan Zhang/Yinhui Li oraz Man Chun Tang/Ying Suet Tse. Szkoda tylko, że na kortach w Nanjing zabraknie jednych z głównych pretendentów do medalu, obrońców tytułu, mistrzów olimpijskich z Rio Indonezyjczyków Tontowi Ahmad i Liliyany Natsir. Ich koledzy i koleżanki z kadry bez wątpienia postarają się godnie ich zastąpić. Na sukces po cichu pewnie liczą również Japończycy Yuta Watanabe i Arisa Higashino, którzy już jeden wielki triumf - w tegorocznym All England Open - mają już na koncie.

 

Drabinki turnieju:

Singiel mężczyzn

Singiel kobiet

Debel mężczyzn

Debel kobiet

Mikst

 

Typy redaktorów poinformowani.pl

 

  Aneta Kowenicka Bartosz Szafran
Polacy Adrian Dziółko w II rundzie, przegrana debla w I rundzie Przegrana Dziółki i debla w I rundzie
Singiel mężczyzn Kento Momota (Japonia) Kento Momota (Japonia)
Singiel kobiet Tai Tzu Ying (Tajwan) Tai Tzu Ying (Tajwan)
Debel mężczyzn Marcus Fernaldi Gideon/Kevin Sanjaya Sukamuljo (Indonezja) Marcus Fernaldi Gideon/Kevin Sanjaya Sukamuljo (Indonezja)
Debel kobiet Yuki Fukushima/Sayaka Hirota (Japonia) Misaki Matustomo/Ayaka Takahashi (Japonia)
Mikst Siwei Zheng/Yaqiong Huang (Chiny) Mathias Christiansen/Christinna Pedersen (Dania)