"Nie czytałem. Nie komentuję." - wywiad z Markiem Zawadką, Prezesem PZBad

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 05.07.2018, 10:37

Wiele razy rozmawialiśmy z Markiem Zawadką o polskim badmintonie. Efektem tych rozmów były wywiady, publikowane na portalu igrzyska24.pl. Prezes Polskiego Związku Badmintona zgodził się na kolejną rozmowę, choć igrzyska24 to już poinformowani.pl. Zapraszamy do lektury, z panem Markiem rozmawia się, jak zwykle, bardzo wdzięcznie. 

 

Bartosz Szafran: Panie Prezesie, kiedy wybiera się Pan na zasłużony urlop?

 

Marek Zawadka: W listopadzie.

 

Dopiero? Całe wakacje w pracy?

 

Tak się zdarza często w moim życiu, ale nie narzekam. 

 

No tak, niby wakacje, a w badmintonowym świecie sporo się dzieje - przygotowania do mistrzostw świata, nowy sezon ekstraklasy, Polish U 17 w Lubinie na przełomie sierpnia i września. Jest co robić...

 

Badminton to jeden z elementów mojego życia. Jest jeszcze praca, a i są zobowiązania rodzinne.

 

Rozumiem, że jednak ważny element?

 

Skoro media o tym chcą rozmawiać, to znaczy, że tak.

 

No chcą, bo pan jest bardzo wdzięcznym rozmówcą. Jak idą przygotowania do Polish U17? Przy doświadczeniu lubińskiego zespołu to takie turnieje chyba "robią się same"?

 

Nie wiem. To trzeba zapytać lubińskiego zespołu. Tak, to wdzięczny turniej. Ponadto będzie przy nim kilka atrakcji.

 

Jakich?

 

Nie jestem upoważniony by o tym mówić. Organizatorem jest Dolnośląski Związek Badmintona. Ja tylko mogę powiedzieć, że powracamy do kursokonferencji sędziów. Niejako będzie w tle.

 

O, to koniecznie muszę się zapisać. Szkoda, że nie mogę o tym przeczytać na stronie PZBad...

 

Wszystko w swoim czasie. Kolegium Sędziów zaprosi.

 

Tak sobie przypominam, że w jednym z wywiadów, tuż przed wyborem albo tuż po wyborze Pana na stanowisko Prezesa Związku rozmawialiśmy o stronie internetowej. O tym, że trzeba ją zmienić, ulepszyć. A ona wciąż daleka jest od ideału. Czemu?

 

Bo poszedł Pan do poinformowani.pl? A tak naprawdę te półtorej roku to gaszenie pożarów. Same atrakcje.

 

No tak, wszystkiemu winni są dziennikarze i cykliści. Czytuje Pan książki Remigiusza Mroza? Jeden z jego bohaterów mawia, że "Gasić obecne pożary, potem przejmować się tymi, które dopiero wybuchną". Bliskie panu jest to motto?

 

Ja czytałem Tomka na Czarnym Lądzie. Tam było o gaszeniu pożarów poprzez wywoływanie pożarów. To wywiad dla portalu strażackiego?

 

No dobrze. Jak dla mnie największy pożar to odwołanie Polish Open 2018. Na rzeczonej stronie PZBad wisi ogłoszenie o konkursie na organizację najważniejszego polskiego turnieju w 2019 roku. Jak się przedstawia sytuacja, jakie są szanse, że on się w przyszłym roku odbędzie? Jak pan "ugasi" temat?

 

W 2019 wszystkie turnieje międzynarodowe mają swoich gospodarzy. Czyli aż pięć. Do tego mamy w kraju ME Akademickie oraz MŚ Seniorów. Według mojej wiedzy może dojść jeszcze jeden duży turniej europejski. Polish Open 2018 to efekt zagrywek Fundacji. Najpierw panowie sobie przyznali organizację na trzy lata (bez konkursu), a po organizacji jednego uznali, że przerosło to ich możliwości organizacyjne. I uznali, ze oddadzą na kilka miesięcy przed startem turnieju. Tak patrząc na kalendarz BWF i BEC, to co roku nie odbywa się kilka/kilkanaście turniejów. Myślę, ze odwołanie Festiwalu w Glastonbury było większym szokiem dla świata niż nasz turniej. Sytuacja rozbiła się o kasę, logistykę i zdrowy rozsądek. On zwyciężył. 

 

Panie Marku,zagadka. Kto to powiedział: "Teraz tej imprezy nie ma. A to jest moim zdaniem najważniejsza impreza w Polsce,bez względu na to, czy będą się w Polsce odbywały mistrzostwa świata, czy Europy, czy akademickie, czy juniorów. To jest taki kawałek naszej historii. W tym momencie to jest strata dla wszystkich: są sami przegrani."

 

Prezes, który sam sobie ją przyznał, by na 4 miesiące przed jej realizacją zrezygnować... Musiał czuć ciężar jej wielkości...

 

Tak, pana poprzednik, w wywiadzie dla jednego z portali badmintonowych. Tam też twierdzi, że w pół roku to on by kilka takich turniejów zorganizował...

 

Nie czytałem. Nie komentuję. Jakaś sprzeczność logiczna jest. "By zorganizował" - skoro jako Prezes Związku przekazał organizację Fundacji, to dlaczego nie zorganizował? Nikt nie oczekiwał kilku turniejów. Tylko dotrzymania umowy. W dotrzymywaniu umów, tu jest problem. Nie w organizacji. Dobra. Miał być wywiad. Nie mam ochoty na polemiki i szukanie błędów logicznych w wywiadach mojego poprzednika. Sześć lat było by było miodem i boczkiem...

 

Panie Marku. Tu nie chodzi o polemikę. Tu chodzi o to, że Fundacja Marka Krajewskiego otrzymuje solidne wsparcie od Ministerstwa Sportu i jej celem jest propagowanie badmintona. Działania Związku i Fundacji powinny iść w jednym kierunku. A jest wręcz odwrotnie...

 

Kto nie propaguje badmintona? Ja nie znam kryteriów przyznawania grantów przez MSiT, a na prośby, by to wyjaśnić, odsyłani jesteśmy "na Berdyczów". Trochę to dziwne, gdy mówimy o sektorze finansów publicznych i o transparentności. 

 

No ale PZBad też dostał finansowanie od MSiT. Pewnie z innej puli. Naprawdę współdziałanie z Fundacją nie jest możliwe? Może trzeba usiąść z Krajewskim przy stole, może nawet przy whisky i się jakoś dogadać?

 

Nie zauważyłem ochoty ze strony Fundacji, by siadać do stołu, a tym bardziej pić whisky. Fundacja dostaje środki i to jest OK. Robi w dużej mierze rzeczy w sprawie popularyzacji badmintona. Dlaczego zaś MSIT uznał, że Fundacja reprezentuje środowisko i nie przyznaje środków PZBad, jest dla mnie intrygujące...

 

Może jest tak, jak mówi Krajewski, że "Sytuacja w związku chyba jest bardzo zła"? W lutym odwołana została Sekretarz Generalna Związku. Skąd taka decyzja?

 

Od kiedy to opinia postronnego człowieka może decydować o finansowaniu Związku. Także sprawy pracownicze. W roku 2017 uporaliśmy się z ZUS, zmieniliśmy system rozgrywek i roczniki, a także zakończyliśmy rok na plusie finansowym. Do tego były medale na ME Juniorów. Jeszcze raz. Robimy ten wywiad, czy to ma być polemika z wywiadem z moim poprzednikiem, który 6 lat temu w ten sam sposób dezawuował swojego poprzednika? Obiecując spłatę ZUS i ośrodek...

 

Może dlatego, że ów człowiek ma poparcie polityczne? Minister Dera, jak słyszałem, nie był szczęśliwy z powodu pana wyboru na stanowiska Prezesa.

 

Moja żona i córka też nie. Córka szczególnie.

 

No dobrze, to przejdźmy do wywiadu, skoro pan sobie tak życzy. Co z badmintonową Szkołą Mistrzostwa Sportowego?

 

Teoretycznie są trzy. Praktycznie finansowanie jest na poziomie minimalnym jednej. Sytuacja to efekt polityki lat poprzednich i zapaści systemu szkolenia dzieci i młodzieży.

 

Ale były (są) plany powołania nowej?

 

Przez kluby tak, przez Związek w tej sytuacji finansowej? Nie wydaje mi się. Tyle, że pojawienie się oferty z samorządów może zmienić ten stan rzeczy.

 

No, ale to raczej po jesiennych wyborach? To na kogo i gdzie mają głosować sympatycy badmintona?

 

Na sympatyków badmintona oczywiście.

 

Kurczę, w moim okręgu nikt taki się nie ujawnił. Może dlatego, że się kampania jeszcze nie zaczęła. A tak serio, mamy bardzo utalentowaną młodzież, ostatnie wyniki to pokazują. Choćby Joanna Podedworny, która przy mądrym prowadzeniu może okazać się talentem na miarę Caroliny Marin. Z wielkim szacunkiem dla działaczy Bierunia, ale tam ona do tego poziomu nie dojdzie. Potrzebny jest Centralny Ośrodek albo wysłanie jej za granicę.

 

Tak. Wszyscy tak mówią, niemniej nie wszyscy się z tym zgadzają. W ilu dyscyplinach ma Pan Centralny Ośrodek by szkolić tam 13-15 latków? Nie akcyjne, a na stałe?

 

A w ilu dyscyplinach mamy osiągnięcia na miarę światową? Nie mówię o skokach narciarskich, bo to sport kompletnie niszowy. Lekkoatletyka, potwierdzająca regułę? Może to właśnie jest sposób? Centralne szkolenie od młodzika młodszego?

 

Od ostatniej sceny w Seksmisji najlepiej.

 

Dlaczego Chiny są taką potęgą choćby w badmintonie?

 

Ale w lekkiej już nie...

 

Widać akurat w tej dyscyplinie ten typ szkolenia nie działa.

 

W sepaktakraw też nie wygrywają.

 

W czym?

 

W piłkę na boisku od "paletek". Proszę spojrzeć TUTAJ

 

Ha ha ha. No dobrze. A propos Chin. Nasza reprezentacja jedzie na Mistrzostwa Świata w Nanjing?

 

Tak.

 

W jakim składzie i z jakimi szansami?

 

Adrian Dziółko oraz debel Adam Cwalina i Miłosz Bochat. Z jakimi szansami? By zagrać lepiej niż rok temu?

 

Rok temu ekipa była znacznie większa, przynajmniej jeśli chodzi o kwalifikacje, bo dwa miksty ostatecznie nie zagrały. Czemu w tym roku jedzie mniej Polaków?

 

Bo w tamtym roku było to w Glasgow, a teraz jest w Chinach, bo kontuzje które wykluczyły jeden mikst, a drugi mikst zakończył karierę... Bo nie do końca poziom sportowy młodych par wystarcza na udział w MŚ. Za rok MŚ są w Bazylei... Pojedzie większa ekipa.

 

A nie ma Pan wrażenia, że sportowo, zwłaszcza w elicie, ostatnich sześć miesięcy było średnio udanych? Dużych sukcesów zabrakło, na Mistrzostwach Europy była generalnie mizeria, choć trzeba przyznać, że losowanie Polacy mieli fatalne, jedynym sukcesem był tak naprawdę ćwierćfinał męskiej drużyny na czempionacie w Kazaniu.

 

Ja myślę, ze od czasu ostatniej naszej rozmowy nic w Panu się nie zmieniło. Pan myślał tak na serio, że w poniedziałek za dwa tygodnie będzie witał drużynę piłkarzy ze złotym medalem. Prawda (przypomnę Państwu, ze Pan redaktor to były sędzia piłkarski i lekarz sportowy)? Pana się zapytam. Kiedy to ostatnio był duży sukces? I na jakich przesłankach opiera się Pan teraz? Dlaczego w Panu nie ma cierpliwości? Jest Pan fanem bajki Zaczarowany Ołówek?

 

A wie Pan, że nie. Myślałem, że Marciniak posędziuje finał, ale był za bardzo pewny siebie i za to zapłacił wcześniejszym powrotem do domu. Chętnie bym policzył liczbę wygranych turniejów cyklu europejskiego w pierwszym półroczu 2017 i pierwszym półroczu 2018. Idę o zakład, że rok temu było tego więcej. A Zaczarowany Ołówek to fajna bajka - mój syn ją uwielbia.

 

Widać, że Pan też. Trochę się pozmieniało jeżeli chodzi o lata. Nie ma obu par mikstowych, ale młodzi graja fajnie. Para Bochat/Cwalina nie może nabrać rytmu. A to kontuzje, a to inna wizja świata. Debel dziewczyn miał maturę. Kilka kontuzji. I jeszcze jedna rzecz, o której Pan zapomniał wspomnieć. Zmiana systemu turniejów na świecie... Po wtóre trzeba mieć środki, by jeździć. Wyniki z jesieni 2017 mówiły, że to w wielu przypadkach była turystyka. Nie mamy rynku wewnętrznego. Nie mamy 4-6 turniejów silnych u siebie. Przecież w lidze dochodziło do tego, że kadrowicze uciekali przed spotkaniami z amatorami. Bądź przegrywali...

 

No zmiana system turniejów faktycznie jest istotna. Najważniejsze na ten moment dla Polaków nie są dostępne, bo brakuje rankingu (w zawodach dawnego cyklu Superseries nie rozgrywa się już eliminacji - przypis dla niezorientowanych). Niemniej w Europie kilka turniejów otrzymało wyższą punktację i tam można by oczekiwać lepszych wyników. Co do rynku wewnętrznego - to nie jest dobrze, jeśli trener kadry wraz z emerytką (Kamila, wybacz proszę) wygrywają mistrzostwa Polski w mikście, a owa emerytka dorzuca złoto w singlu. No właśnie, jak Pan ocenia pierwszy sezon ekstraklasy? W mojej opinii fajnie to wyszło, choć było sporo spotkań jednostronnych. Jakieś istotne zmiany w nowym sezonie się szykują?

 

Wyszło dobrze, a ten sezon zapowiada się jeszcze lepiej. Sporo jednostronnych? Ale i sporo zaciętych. Nie ma tyle drużyn, by dwa poziomy robić. Zresztą na tyle drużyny mają szerokie składy, że mogą nimi rotować. Ogrywać zawodników. Liga to 5-6 terminów, plus 3 terminy na indywidualne zawody to jednak za mało. Dlatego w 2019 roku wprowadzamy Grand Prix Polski w formule Open w cyklu 4 zawodów i turnieju Masters z pulą nagród na poziomie 10 tysięcy euro. Do tego w tym roku ruszamy z Pucharem Polski.

 

To miło słyszeć. Bo już zaczynałem myśleć, że jest Pan jak lekarz radiolog. Diagnozy stawia świetne, ale gorzej z leczeniem. Czyli rok 2019 zapowiada się na rok badmintona w Polsce. To będzie trzeci rok pana kadencji. Potem Igrzyska w Tokio i znowu wybory. Wystartuje Pan po drugą kadencję?

 

Oj daleko do tego. Jeszcze, zgodnie z zapowiedziami zjazdowymi, kilka kontroli. Dwie już za nami. Nic nie znalazły. No znalazły, ale póki co nie obciąża to mojego konta, konta tego zarządu. Wybory? Nie myślę. Pojawiają się inne zagadnienia związane z badmintonem, ale to nie ma znaczenia czy będę Prezesem, czy będę to robił z perspektywy Dolnego Śląska... Są takie imprezy, które nie zagościły dawno w Europie albo wcale... Póki co mija półtorej roku mojej kadencji. Gdy będą trzy lata to porozmawiamy. Gdy będą.

 

Gdy będą?

 

Dużo czasu. Przed nami aktywny koniec sierpnia, gorąca jesień i, jak Pan stwierdził, 2019 rokiem badmintona w Polsce.

 

To kto będzie mistrzem świata w piłce nożnej?

 

Brazylia niestety... Mogliby wygrać Chorwaci...

 

A single w Nanjingu?

 

Momota u mężczyzn, a u pań... Jakby to powiedzieć, za dużo chętnych...

 

Panie Prezesie, bardzo dziękuję za rozmowę. Widzimy się w sierpniu w Lubinie?

 

A tak. Zarówno na turnieju drużynowym U16, jak i na Polish International U17. Tam też wiele decyzji istotnych z punktu widzenia polskiego badmintona. Bezpiecznych wakacji dla wszystkich.

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.