Turczynki i Amerykanki w finale Ligi Narodów

  • Data publikacji: 30.06.2018, 15:42

Turczynki i Amerykanki zagrają w finale siatkarskiej Ligi Narodów kobiet w sezonie 2018. Turcja pokonała w półfinale Brazylię 3-0, natomiast Amerykanki pokonały Chinki 3-1.

 

Początek meczu był bardzo wyrównany. Obydwa zespoły popełniły kilka prostych błędów, takich jak atak w siatkę albo zepsuta zagrywka. Wynik do pierwszej przerwy technicznej utrzymał się blisko remisu, ale to Brazylijki schodziły na przerwę z jednopunktową przewagą (8-7). Po powrocie na boisko, Brazylijki zdobyły punkt przy własnym serwisie i odskoczyły rywalkom na dwa punkty (10-8). Turczynki po chwili odrobiły straty i doprowadziły do remisu (11-11). Przy stanie 13-13 Turczynki zdobyły trzy punkty z rzędu, w związku z czym prowadziły na drugiej przerwie technicznej 16-13. Po powrocie na boisko obydwa zespoły grały punkt za punkt. Turczynki jednak w pewnym momencie powiększyły swoją przewagę do czterech punktów (22-18). Brazylijki zmniejszyły straty do dwóch punktów (22-20), ale po chwili Turczynki zdobyły dwa punkty i przy stanie 24-20 miały cztery piłki setowe. Brazylijki zaczęły odrabiać straty. Zdobyły trzy punkty z rzędu, ale to było za mało i Turczynki mogły cieszyć się z wygrania pierwszej partii 25-23.

 

Drugiego seta rewelacyjnie rozpoczęły Turczynki, które objęły prowadzenie 6-1 i na pierwszej przerwie technicznej prowadziły z Brazylijkami 8-3. Po przerwie "Kanarkowe" grały zdecydowanie lepiej, nie popełniały żadnych błędów, co pozwoliło im na dogonienie Turczynek na 9-9. Na drugą przerwę techniczną w lepszych nastrojach schodziły reprezentantki Turcji, które prowadziły 16-14. Po przerwie udało się Brazylijkom doprowadzić do remisu 17-17. Turczynki od stanu 19-19 zdobyły dwa punkty z rzędu i prowadziły 21-19, jednak Brazylijki po chwili odrobiły straty i doprowadziły do remisu 21-21. Turczynki zachowały jednak zimną krew. Wywalczyły piłkę setową przy stanie 24-23, a następnie ją wykorzystały, wygrywając drugiego seta 25-23 i obejmując prowadzenie w całym meczu 2-0.

 

Trzeciego seta ponownie lepiej rozpoczęły Turczynki. Brazylijki popełniały proste błędy w przyjęciu i, przy stanie 5-1 dla Turcji, trener Brazylijek Ze Roberto poprosił o czas dla swojego zespołu. Na niewiele to się jednak zdało. Na pierwszej przerwie technicznej Turcja prowadziła 8-4. Po przerwie Turczynki grały rewelacyjnie. Powiększały swoją przewagę i przy stanie 14-8 ponownie trener Brazylijek poprosił o czas. Czas wpłynął na Brazylijki motywująco, gdyż te powoli odrabiały straty do Turczynek i na drugiej przerwie technicznej traciły cztery punkty (12-16). Po powrocie na boisko Brazylijki odrobiły do swoich rywalek dwa punkty i, przy stanie 20-22 dla Turczynek, trener Giovanni Guidetti poprosił o czas dla swoich siatkarek. Przerwa bardzo pomogła Turczynkom, które ponownie nadrobiły dwa punkty i miały cztery piłki meczowe 24-20. Mimo zdobytych kolejnych dwóch punktów przez Brazylijski, to Turczynki zakończyły mecz zwycięstwem 25-22 i awansem do finału.

 

Turcja 3 - 0 Brazylia (25-23, 25-23, 25-22)

 

Brazylia: Ade, Gabi, Suelen, Ana Beatriz, Roberta, Monique, Carol, Jacque, Rosa Maria

 

Turcja: Baladin, Ismailoglu, Ozbay, Boz, Erdem, Gunes, Karakurt, Alikaya

 

Początek meczu należał do Chinek, które w głównej mierze Zhu Ting schodziły na przerwę techniczną z trzypunktową przewagą (8-5). Po przerwie Chinki zagrały koncertowo. Fantastycznie serwowała Liu, a Amerykanki miały problem ze skończeniem swojej pierwszej akcji i w ten sposób Chinki powiększyły swoją przewagę i na drugiej przerwie technicznej prowadziły 16-11. Po przerwie gra na boisku kompletnie się odmieniła. W szeregach Amerykanek fenomenalnie spisywała się Michelle Bartsch-Hackley, dzięki czemu Amerykanki dogoniły mistrzynie olimpijskie i wyrównały stan seta na 22-22, a potem wywalczyły piłkę setową (24-23), którą wykorzystały za pierwszym razem i wygrały pierwszego seta.

 

Drugiego seta dobrze rozpoczęły wyraźnie podbudowane zwycięstwem w pierwszym secie Amerykanki, które prowadziły z Chinkami 8-6 na pierwszej przerwie technicznej. W trakcie seta Amerykanki zbudowały sobie kilkupunktową przewagę, ale Chinki wzięły się za odrabianie strat. Na niewiele to się, jednak zdało, ponieważ w drugim secie również Amerykanki były górą wygrywając do 20.

 

Trzeciego seta świetnie rozpoczęły Amerykanki, które prowadziły 7-3, jednak na przerwę techniczną schodziły z jednopunktową stratą do Chinek. Podopieczne Ling Ping nie zwalniały tempa i powiększały swoją przewagę (15-10), aż w końcu dopięły swego i wygrały trzeciego seta 25-18.

 

Czwartą partię lepiej rozpoczęły Amerykanki, które prowadziły na pierwszej przerwie technicznej 8-5. W dalszej części seta Amerykanki powiększały skrupulatnie przewagę i na drugiej przerwie technicznej prowadziły 16-10. Wypracowanej przewagi nie dały zmarnować sobie Amerykanki i pewnie wygrały czwartego seta 25-18.

 

USA 3 - 1 Chiny (25-23, 25-20, 18-25, 25-18

 

USA: Larson, Bartsch-Hackley, Akinradewo, Lloyd, Dixon, Murphy, Robinson, Drews, Hancock, Hill

 

Chiny: Zhu, Yuan, Liu, Diao, Yan, Lin, Gong