Boks: solidna Drabik, porażki Polskiego i Lewickiego

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 16.03.2020, 15:53

Sandra Drabik (51 kg) jako jedyna z reprezentantów Polski wygrała swój dzisiejszy pojedynek w kwalifikacjach olimpijskich w boksie i wciąż ma spore szanse na wywalczenie biletu do Tokio. Dziś w Londynie swoje walki przegrali Mateusz Polski (69 kg) i Ryszard Lewicki (75 kg), kontynuując ciąg przeciętnych występów podopiecznych Iwana Juszczenki. 

 

Tetiana Kob, zgodnie z oczekiwaniami, okazała się być dużym wyzwaniem dla Sandry Drabik. Ukrainka boksowała na nieustannym pressingu, bez przerwy starając się atakować i wyprowadzać ciosy. Boks prezentowany przez Kob był może chaotyczny, ale na pewno problematyczny dla każdej przeciwniczki. Tym bardziej trzeba docenić grację, z jaką przez pierwsze dwie rundy radziła sobie w ringu Polka. Drabik ciągle pracowała na nogach, nie dawała możliwości Kob przechodzenia do półdystansu, samemu kontrując głównie ciosami prostymi i zapisując odsłony na swoje konto. Plan Sandry nieco nie wypalił w trzeciej, dużo słabszej odsłonie. Kob przejęła inicjatywę, trafiała częściej, ale nie zdołała wygrać rundy 10:8 i musi chwilowo odłożyć marzenia olimpijskie na bok. Sędziowie wypunktowali bowiem jednogłośne zwycięstwo Sandry Drabik, której do Igrzysk Olimpijskich w Tokio brakuje jeszcze jednej wygranej walki. Pierwsza szansa już niedługo - rywalką naszej reprezentantki będzie Charley-Sian Davison. Niżej notowana, ale bardzo doświadczona Brytyjka nie będzie faworytką, lecz w walce z Carly McNaul pokazała się z rewelacyjnej strony i będzie stanowiła niełatwą przeszkodę do pokonania. Co jednak ważne, nawet w razie porażki Drabik zachowa szansę na awans do Tokio z londyńskiego turnieju. 

 

Pierwszego kroku na drodze do Igrzysk Olimpijskich w Tokio nie pokonał Mateusz Polski. Nasz reprezentant był zdecydowanym faworytem w walce z mało znanym Sebastianem Terteryanem, lecz przez większość walki nie był w stanie znaleźć odpowiedniego dystansu i przegrał przez niejednogłośną decyzję sędziów (29:28, 28:29, 3x 27:30). Duńczyk zasłużył na zwycięstwo. Przez pierwsze dwie rundy ładnie chodził na nogach i prostą kombinacją lewy-prawy stopował ofensywne zapędy Polaka. Polski w swoim stylu atakował, lecz niektóre jego ataki były stanowczo zbyt niecelne i niepotrzebne. Trzeba przyznać, że Mateusz rozkręcał się z minuty na minutę, dzięki czemu w ostatniej odsłonie coraz częściej trafiał w głowę Terteryana. Strat nie udało się jednak odrobić, a Polski wróci do kraju z poczuciem dużego niedosytu. 

 

Miłej niespodzianki nie sprawił kibicom Ryszard Lewicki. Polak nie był może faworytem w walce z solidnie wyszkolonym Słowakiem Andrejem Csemezem, ale na pewno miał w swoich rękach argumenty, żeby sprawić niespodziankę. Niestety, Csemez kontrolował pojedynek niemal przez pełne 9 minut. Znacznie lepiej pracował lewym prostym, a także wyprzedzał prawą ręką wszelkie ofensywne zapędy Lewickiego. Słowak był szybki i nieuchwytny, na co Polak nie mógł znaleźć przepisu. Żaden z sędziów nie przyznał Ryszardowi ani jednej rundy, co najlepiej podsumowuje występ "biało-czerwonego" na ringu w Londynie. Martwić może kolejny słabszy występ podopiecznego Iwana Juszczenki. Do tej pory, z wyjątkiem Mateusza Masternaka, swoje walki przegrali wszyscy reprezentanci Polski. 

 

O 19:00 rozpocznie się w Londynie sesja wieczorna. W żadnej z 28 walk nie zobaczymy jednak reprezentanta Polski.