Piłka ręczna - ME: Do trzech razy sztuka? Nie tym razem. Szwecja - Polska 28:26

  • Data publikacji: 14.01.2020, 22:26

Po swoim trzecim meczu na mistrzostwach Europy polscy szczypiorniści mają na koncie okrągłe zero. Tym razem ulegliśmy Szwedom 23:28. 

 

Po niezłym, choć przegranym, meczu ze Słowenią, po zimnym prysznicu od Szwajcarów przyszedł czas na Szwecję. Choć wydawało się, że zarówno awans do kolejnej fazy turnieju jak i występ na igrzyskach olimpijskich w Tokio przepadł bezpowrotnie mały "prezent" postanowili sprawić nam Słoweńcy. Ograli oni bowiem Szwajcarów 29:25. W obliczu tego Polakom "wystarczyło" wygrać ze Szwecją różnicą 11. bramek - prawdziwe "mission impossible". Kto wie gdyby taki mecz rozgrywał się jeszcze 5-6 lat temu, mielibyśmy prawo wierzyć, że nasi nie tylko cel osiągną, ale jeszcze zrobią to z nawiązką. Niestety. Dziś nic takiego w Göteborgu się nie wydarzyło.

 

Zaczęło się naprawdę nieźle. Po początkowej wymianie ciosów, w okolicach 23. minuty wyszliśmy na trzy bramkowe prowadzenie - błąd w ataku Szwedów wykorzystał Moryto, skutecznie finalizując kontrę - 10:7 dla nas. To było naprawdę dobre 20. minut. W bramce małe cuda chwilami wyprawiał Morawski, kilkukrotnie skutecznie interweniując po strzałach Ekdahla du Rietz'a, czy Daniela Petterssona. Później jednak rozsierdzeni Szwedzi z nawiązką odrobili stratę strzelając 5 bramek z rzędu - przy zerowej skuteczności biało-czerwonych z przodu. Do przerwy udało nam się jednak doskoczyć do rywali i do szatni oba zespoły schodziły z wynikiem 13:14 dla gospodarzy.

 

Drugą połowę podopieczni Patryka Rombla rozpoczęli dobrze, bo już w pierwszej akcji wyrównali. Mogło być jednak "znakomicie" - w ataku mylili się Szwedzi - ale nieskuteczny w kontrze był również Olejniczak i szansa na objęcie prowadzenia prysła. Następne 10. minut to gra w schemacie "bramka za bramkę". Wówczas już nie mylili się ani Moryta ani Sićko, a biało-czerwoni dwukrotnie wychodzili na jednobramkowe prowadzenie. Na więcej nie pozwalali Szwedzi, którzy - nie ma co się dziwić - byli dziś bardzo zdeterminowani, aby odnieść sukces. Kolejne minuty to niemal "déjà vu" z meczu ze Szwajcarami - fatalne pomyłki w ofensywnie, których wybaczać nie zamierzali Szwedzi i na 12. minut przed końcem było 26:21 dla gospodarzy. W końcówce rywale lekko się rozluźnili, czego efektem był doskok Polaków na 2-3 bramki. Ostatnią - 26. bramkę dla biało-czerwonych zdobył Kamil Syprzak. Był to jednak gol na otarcie łez.

 

Szwecja - Polska 28:26 (14:13)

Szwecja: Palicka, Appelgren – Henningsson, Darj, Thurin, Tollbring, Pettersson, Jeppsson, Pellas, Gottfridsson, Arnesson, A. Nilsson, Nielsen, Ekdahl du Rietz, Chrintz, L. Nilsson

Polska: Kornecki, Morawski – Olejniczak, Sićko, Majdziński, Łangowski, Pilitowski, Syprzak, Moryto, Jarosiewicz, Kondratiuk, Gębala, Przybylski, Bondzior, Dawydzik, Chrapkowski