Piłka ręczna - ME: mistrzowie świata gorsi od Islandczyków!

  • Data publikacji: 11.01.2020, 23:48

Trzeci dzień rywalizacji na europejskim czempionacie i kolejna niespodzianka. Mistrzowie świata, Duńczycy, przegrali z Islandią 31:30! Problemów w swoim pojedynku nie mieli za to Hiszpanie, którzy rozgromili Niemców 33:26.

 

Grupa E

 

W starciu Duńczyków z Islandczykami, to mistrzowie olimpijscy byli zdecydowanymi faworytami. Dało się to odczuć już na początku pojedynku, kiedy to właśnie oni uzyskali skromne prowadzenie dwubramkowe. Przy stanie 9:11, mniej utytułowana drużyna włączyła kolejny bieg, co sprawiło, że udało im się doprowadzić do remisu i nawet uzyskać małą przewagę. Jednak ostatnie słowo i tak należało do Mikkela Hansena, który zaprowadził obie drużyny na przerwę przy wyniku po 15. Drugie 30. minut początkowo było mocno wyrównane, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. W pewnym momencie, to właśnie Islandczycy zaczęli prowadzić, a ich rywalom trudno było znaleźć odpowiedni środek, by zniwelować straty. W końcówce doszło do wyrównania, jednak tym razem zawiódł Hansen, który nie wykorzystał swoich szans i jego drużyna musiała uznać wyższość rywali.

 

Islandia - Dania 31:30 (15:15)

 

W drugim meczu tej grupy Węgrzy podejmowali Rosjan. Madziarze bardzo mocno walczyli z rywalem, nie pozwalając na uzyskanie przewagi. Dzięki dobrej grze zarówno w obronie, jak i w ataku, zdołali wygrać pierwszą część spotkania 14:13. Druga połowa wyglądała dosyć podobnie, jednak Węgrzy zbudowali już większą przewagę i wydawało się, że wygrają to spotkanie bez najmniejszego problemu. Rosjanie nie poddali się i zaczęli walczyć. Nie poszczęściło im się w ostatniej akcji meczu, która była na wagę remisu - Timur Dibirow trafił w bramkarza i to Węgrzy cieszą się z całej puli zdobytych punktów.

 

Węgry - Rosja 26:25 (14:13)

 

Grupa C

 

W starciu debiutantów, górą Niderlandczycy. Nie dali oni Łotyszom żadnych szans i Łotwa jako pierwsza drużyna jest już pewna zakończenia rywalizacji na tym etapie rozgrywek. W drużynie Pomarańczowych dobrze spisywał się Iso Sluijters, który gra w PGNiG Superlidze. W tym spotkaniu zdobył sześć bramek, a jego drużyna pewnie wygrała 32:24.

 

Łotwa - Holandia 24:32 (10:16)

 

Drugi mecz tej grupy był, przynajmniej na papierze, jednym z najciekawszych dzisiejszego dnia. Hiszpania mocno zaczęła starcie z Niemcami, bo od prowadzenia sześcioma trafieniami. Nasi sąsiedzi potrzebowali dłuższej chwili, by zrozumieć, co dzieje się na boisku, jednak kiedy już się ocknęli, zniwelowali praktycznie straty. Jednak w końcówce pierwszej połowy, Hiszpanie znowu odskoczyli i tym razem, rywale nie byli w stanie szybko odpowiedzieć, dlatego na przerwie przegrywali 11:14. Druga część, to już dominacja drużyny z Półwyspu Iberyjskiego, która wykorzystywała każdy błąd przeciwnika i budowała coraz większą przewagę. Tyle wystarczyło do pokonania Niemców 33:26.

 

Hiszpania - Niemcy 33:26 (14:11)

 

Grupa A

 

Chorwacja nie miała większych problemów z uporaniem się z zespołem Białorusi. Już na samym początku wyszli na prowadzenie 7:2. Co prawda przydarzył im się przestój i ich rywale odrobili straty (8:7), to na więcej nie było ich stać. Do przerwy, zdążyli odbudować swoje początkowe zdobycze i prowadzili na niej 15:10. Po niej, Białorusini mieli ogromne kłopoty w obronie, co skrzętnie wykorzystywała Chorwacja. W 45. minucie na tablicy było już nawet 24:14. W kolejnych akcjach, trener Lino Cervar dał odpocząć podstawowym graczom i na boisku pojawili się rezerwowi, którzy utrzymali prowadzenie.

 

Chorwacja - Białoruś 31:23 (15:10)

 

Dla Czarnogóry to już piąte mistrzostwa Europy, jednak do tej pory nie udało im się wygrać ani jednego meczu. Do dzisiaj! Na przeciwko siebie mieli drużynę Serbii, a więc rywala bardzo wymagającego i wydawało się, iż na pierwszy triumf na czempionacie Starego Kontynentu będą musieli jeszcze poczekać. To był mecz, w którym obrona była ważniejsza od ataku. Początkowo to właśnie Czarnogóra prowadziła 4:1, dzięki skutecznym interwencjom bramkarza. Jednak w kolejnych akcjach do głosu doszli Serbowie. Wyrównali wynik (9:9) i wydawało się, że teraz to oni będą dyktowali warunki gry. Tak było, ale tylko przez krótki okres. Prowadzili 16:13 i wtedy po raz kolejny o wszystkim rozstrzygnęła defensywa, a dokładniej bramkarz Nebojsa Simic, który fenomenalnie spisywał się w tych najważniejszych momentach. Zatrzymał ataki Serbów, a jego koledzy dobrze spisali się w ataku, co przyniosło ich pierwszą wygraną - 22:21!

 

Czarnogóra - Serbia 22:21 (11:10)