Siatkówka - kwalifikacje IO: igrzyska nie dla Polek!

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 11.01.2020, 23:25

Po niebywale zaciętym pojedynku reprezentantki Polski przegrały w półfinale turnieju w Apeldoorn z Turczynkami 2:3 Jutro zmierzą się z Niemkami w meczu, który przesądzi, kto ostatecznie zagra na tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio.

 

Mecz zapowiadał się niezwykle emocjonująco. Ostatnie starcie obu drużyn miało miejsce na zeszłorocznych Mistrzostwach Europy. Wówczas w półfinale lepsze okazały się podopieczne Giovanniego Guidettiego 3:1. Dziś częściej typowane do zwycięstwa były jednak Biało-Czerwone. Od początku turnieju w Apeldoorn zachwycały bowiem formą, a ich trudne zagrywki oraz szczelny blok straszą nawet największych faworytów. To zwłaszcza dzięki tym elementom gry Polki wygrały trzy spotkania - odpowiednio 3:1 z Bułgarkami, 3:1 z reprezentantkami gospodarzy oraz 3:0 z drużyną Azerbejdżanu i ostatecznie zajęły pierwsze miejsce w grupie. 

 

Turczynki natomiast do samego końca nie były pewne awansu. Turniej rozpoczęły nie najlepiej, bo od porażki z Niemkami 1:3. Wczoraj rozegrały natomiast morderczy bój z reprezentacją Belgii, który wygrały 3:2 i ostatecznie zasiliły szeregi czterech najlepszych zespołów kwalifikacji.

 

Spotkanie od początku było bardzo zacięte. Rywalki szybko zdołały objąć prowadzenie na 6:3 dzięki trudnym i precyzyjnym zagrywkom. Biało-Czerwone nie pozwoliły jednak Turczynkom odskoczyć na długo. Świetna gra blokiem i wykorzystane kontrataki pomogły naszym reprezentantkom wyrównać na 6:6. Później kolejnym pojedynczym blokiem w tym turnieju popisała się Agnieszka Kąkolewska, Magdalena Stysiak wykorzystała okazję do kontrataku po trudnym serwisie naszej rozgrywającej. W efekcie Polki wyszły na 2-punktowe prowadzenie 14:12. Z każdą chwilą podopieczne Jacka Nawrockiego coraz bardziej dominowały na boisku. Znakomite obrony Marii Stenzel oraz skończone akcje przez Magdę Stysiak pomogły zwiększyć przewagę na 20:15. Bezradne Turczynki nie potrafiły zagrozić nam żadnym elementem gry. Seta potężnym atakiem ze skrzydła zakończyła Natalia Mędrzyk - 25:19.

 

Drugą partię ponownie lepiej rozpoczęły rywalki. Biało-Czerwone przez pewien czas nie potrafiły przeprowadzić skutecznej akcji i popełniły kilka błędów własnym. W konsekwencji 4-punktowe prowadzenie objęły Turczynki - 6:2. Polki szybko jednak odzyskały koncentrację. Wrócić do stanu równowagi pomógł naszej drużynie szczelny blok, przez który podopieczne trenera Guidettiego nie mogły się przebić. Tablica wyników pokazała 9:9 i znów gra toczyła się punkt za punkt. Nie skończyły się jednak problemy naszych siatkarek w ataku. Szczególnie nieskuteczna był Malwina Smarzek, której na półmetku seta trener Nawrocki pozwolił odpocząć. Trudności pojawiły się również w przyjęciu polskiego zespołu. Turczynki wyraźnie podkręciły tempo i wypracowały sobie przewagę - 20:15. Ostatecznie nie pozwoliły odebrać sobie prowadzenia i po zepsutym serwisie Martyny Łukasik wygrały 25:18, wyrównując tym samym stan meczu na 1:1.

 

Na kolejną odsłonę obie drużyny wyszły bardzo skupione. Żadna z zawodniczek nie chciała podarować przeciwnikom "darmowego" punktu. Przy stanie 8:8 na zagrywce pojawiła się Klaudia Alagierska, która maksymalnie utrudniła Turczynkom przyjęcie. Tym razem Biało-Czerwone nie miały problemów z wykorzystaniem kontrataków i odskoczyły na 12:8. Ponownie zafunkcjonował polski blok, który znakomicie współgrał z obroną. Przewaga Polek powiększyła się do 6 "oczek" na 15:9. Kiedy wydawało się, że wszystko zmierza w najlepszym kierunku, po raz kolejny zaczęliśmy mieć kłopoty ze skończeniem pierwszej piłki. Z blokiem rywalem nie potrafiła poradzić sobie Smarzek i w konsekwencji w decydującej fazie seta tablica wyników pokazała remis - 19:19. Kibice byli więc świadkami bardzo nerwowej końcówki. O wygranej Polek niejako przesądził punktowy blok Smarzek na 24:22. Zepsuta zagrywka rywalek zakończyła trzeciego seta przy stanie 25:23.

 

Przedostatnia partia znów nie rozpoczęła się po naszej myśli. Turczynki nie dawały za wygraną i szybko przejęły inicjatywę. Kąśliwe floty pomogły im osiągnąć 3-punktową przewagę - 6:3. Wszelkie błędy wciąż tuszowała jednak zagrywka Biało-Czerwonych. Dwa asy serwisowe z rzędu Magdy Stysiak zniwelowały straty na 6:6. Niemoc w ataku polskiego zespołu była jednak coraz większa. Rywalki skrzętnie wykorzystywały niedokładności Polek, a na dodatek znakomicie serwowały. W efekcie znów objęły prowadzenie - 17:12. Wtedy powtórzyła się sytuacja z początku seta. W polu zagrywki pojawiła się Stysiak, która wygrywającymi serwisami częściowo zniwelowała straty. Do remisu 19:19 udało się doprowadzić po błędach wyprowadzonych z równowagi Turczynek. Gra toczyła się na przewagi i był to zdecydowanie najbardziej emocjonujący set w tym meczu. Niestety, swoich ataków wielokrotnie nie potrafiła skończyć Malwina Smarzek-Godek i w konsekwencji rywalki wygrały po niemal trzech kwadransach 33:31.

 

O losach spotkania przesądził tie-break, w którym gra także była bardzo wyrównana. Niewykorzystane sytuacje z poprzedniej partii się jednak zemściły. Od stanu 8:8 na parkiecie dominowały Turczynki. Niemoc w ataku nie miała końca, a żaden inny element nie zdołał zapełnić po nim dziury. Ostatecznie Turczynki wygrały 15:11 po skończonym kontrataku.

 

Polska - Turcja 2:3 (25:19, 18:25, 25:23, 31:33, 11:15)