Badminton - MŚ: ależ oni grają!

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 23.08.2019, 22:39

Ćwierćfinały badmintonowych mistrzostw świata w Bazylei były przednim widowiskiem, od którego momentami trudno było się oderwać. Najwięcej powodów do radości mają po nich Japończycy, Chińczycy i Tajlandczycy.

 

W singlu mężczyzn zmiana warty staje się faktem. Lee Chong Wei zakończył karierę, Lin Dan już chyba nie zagra na poziomie, który dał mu pięć tytułów mistrzowskich, pozostali z tych, którzy rozdawali karty w ciągu ostatnich dziesięciu lat też już nie nadążają za młodymi azjatyckimi wilkami, które już wkrótce opanują podia najważniejszych turniejów. Broniący tytułu mistrzowskiego Kento Momota nie dał dziś najmniejszych szans Malezyjczykowi Lee Zii Jia, zwyciężając w dwóch krótkich jak na mistrzostwa świata setach. Na drodze do finału staje Japończykowi Hindus Sai Praneeth, który pokonał po dość wyrównanym meczu Jonathana Christie. Kapitalne widowisko stworzyli rozstawiony z dwójką Tien Chen Chou i objawienie ostatnich miesięcy, 21-letni Tajlandczyk Kantaphon Wangcharoen. To było 70 minut długich wymian, nieprawdopodobnych akcji obronnych, lotek mknących na drugą stronę kortu z prędkością prawie 400 km/h. Był to pojedynek do wyczerpania, do ostatniej kropli potu. Minimalnie więcej sił zachował w końcówce Tajlandczyk, który sprawił jednak niespodziankę, zapewniając sobie co najmniej brąz mistrzostw. Stawkę półfinalistów uzupełnił Anders Antonsen. Duńczyk po świetnym meczu pokonał w dwóch setach mistrza olimpijskiego z Rio, Chińczyka Chen Longa. Jak się potem okazało jako jedyny Europejczyk dokonał wyłomu w azjatyckim badmintonowym murze.

 

Za to w najlepszej czwórce singla kobiet bez najmniejszych zaskoczeń. Medale rozdzielą między sobą te, które w ostatnich miesiącach rozdzielały między sobą najważniejsze tytuły. O ile niespodzianką byłą porażka w II rundzie Akane Yamaguchi, to brak w półfinale Tai Tzu Ying za takową uznać nie można. Po pierwsze znakomita Tajwanka od zawsze ma pecha do czempionatu globu, po drugie ostatnio nieco obniżyła loty, po trzecie przegrała w ćwierćfinale z jedną z głównych kandydatek do medalu, Pusarlą Sindhu. Hinduska jest kolekcjonerką medali mistrzowskich, ma ich już cztery, ale wciąż czeka na złoto. By tego dokonać musi jutro pokonać Yufei Chen. Chinka pokonała dziś "ostatnią nadzieję białych", Dunkę Mię Blichfeldt. Szanse w półfinale oceniam na równe, obie panie zagrały długie, trzysetowe mecze. W drugim półfinale zmierzą się Nozomi Okuhara i Ratchanok Intanon, które w ćwierćfinałach straciły zdecydowanie mniej sił,  eliminując rywalki w dwóch setach. Tajlandka, mistrzyni świata z 2013 roku wygrała z pogromczynią Yamaguchi, Jia Min Yeo z Indonezji, a Japonka nie dała szans He Bingjiao.

 

W deblu mężczyzn, mimo odpadnięcia głównych faworytów mistrzostw, Marcus Fernaldiego Gideona i Kevina Sanjayi Sukamuljo dwa medale zapewnili sobie Indonezyjczycy. Fajar Alfian i Muhammad Ardianto "pomścili" swoich reprezentacyjnych kolegów, pokonując Koreńczyków Solgyu Choi i Seung Jae Seo. Natomiast Mohammad Ahsan i Hendra Setiawan okazali się lepsi od Liao Min Chun i Su Ching Heng z Tajwanu. Teraz indonezyjskie pary wpadły na siebie w półfinale. W drugiej patrze zagrają Chińczycy Junhui Li i Yuchen Liu z Japończykami Takuro Hoki i Yugo Kobayashi. Obecność tych pierwszych w półfinale niespodzianką nie jest, w ćwierćfinale pokonali niżej notowanych rodaków Nan Zhanga i Cheng Liu, natomiast ci drudzy raczej sensacyjnie pozbawili szans na medal wyżej notowanych kolegów z reprezentacji, Takeshi Kamurę i Keigo Sonodę.

 

W deblu kobiet dwa medale pojadą do Japonii. Yuki Fukushima i Sayaka Hirota pokonały dziś w trzysetowym boju Lee So Hee i Shin Seung Chan. Mayu Matsutomo i Wakana Nagahara natomiast wyeliminowały swoje koleżanki a zarazem rywalki, Shiho Tanakę i Koharu Yonemoto. Przy stanie 3:3 w drugim secie ta niżej notowana para skreczowała. Medal zapewniły sobie też Indonezyjki Greysia Polii i Apriani Rahayu, które pokonały Qingchen Chen i Yifan Jia. Jednak wszystko w tej konkurencji znalazło się w cieniu meczu Chinek Yue Du i Yinhui Li z Japonkami Misaki Matsutomo i Ayaką Takahashi. Mecz był niezwykle wyrównany, a każda wymiana niespotykanie długa. Losy meczu zmieniały się co kilka wymian, ostatecznie japońskie mistrzynie olimpijskie musiały uznać wyższość niżej notowanych rywalek. Mecz trwał 126 minut, co sprawia, że mecz należy do najdłuższych w historii nie tylko mistrzostw świata, ale i całego badmintona. Rekord należy także do debli kobiecych i wynosi niewiele ponad 150 minut.

 

W półfinałach miksta zagrają dwie najwyżej notowane pary chińskie - Siwei Zheng i Yaqiong Huang, którzy bronią tytułu wywalczonego przed rokiem w Nanjingu oraz Yilu Wang i Dongping Huang. Plany chińskiego finału spróbują pokrzyżować Tajlandczycy Dechapol Puavaranukroh i Sapsiree Taerattanachai, którzy w najbardziej jednostronnym z dzisiejszych ćwierćfinałów pokonali Holendrów Selenę Piek i Ronana Tabelinga oraz Japończycy Yuta Watanabe i Arisa Higashino, którzy sprawili, że gospodarze przyszłorocznych igrzysk po raz pierwszy w historii zdobędą medale we wszystkich konkurencjach mistrzostw.

 

Podział medali:

Japonia - 6

Chiny - 5

Indonezja i Tajlandia - 3

Indie - 2

Dania - 1

 

Wyniki ćwierćfinałów

Zestawienie półfinałów

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.