Tokio 2020 - co nas czeka za rok (12) - 4 sierpnia

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 04.08.2019, 10:04

To może być piękny dzień polskiego sportu, taki, który będziemy wspominali latami: "a pamiętacie jak w Tokio Polacy jednego dnia trzy złota wywalczyli?". Tak, tak, to jest ten właśnie dzień, wtorek 4 sierpnia 2020 roku. Lekkoatletyka, kajakarstwo, kolarstwo torowe, siatkówka, zapasy, ciężary - na te dyscypliny będziemy patrzyli ze szczególnym zainteresowaniem. 

 

SZCZEGÓŁOWY PROGRAM 4 SIERPNIA

 

PROGRAM TOKIO 2020 WEDŁUG DNI

 

Dzień na Stadionie Olimpijskim zacznie się dla nas dość spokojnie. W porannej sesji co prawda odbędą się dwa finały - skoku w dal kobiet i 400 metrów przez płotki mężczyzn, ale szukanie tutaj szansy na polski dobry (medalowy) występ byłoby już chyba przegięciem. Sam awans do decydującej rundy w tych konkurencjach jakiegokolwiek reprezentanta naszego kraju byłby miłym zaskoczeniem. Ponadto po 2 w nocy w zmaganiach eliminacyjnych zobaczymy trójskoczków i panie rzucające oszczepem - i tu awans do finału polskiego lekkoatlety raczej jest mało prawdopodobny. Inaczej rzecz się ma z biegami na 1500 metrów mężczyzn i 400 metrów kobiet, w których rozegrane zostaną pierwsze rundy. Tu liczymy na dobre biegi i awans do półfinałów, zwłaszcza Marcina Lewandowskiego i Justyny Święty-Ersetic. O to samo w eliminacjach 200 metrów panów będzie ciężko.

 

Główne uderzenie nastąpi w sesji wieczornej, która w Polsce rozpocznie się w samo południe. Równolegle odbędą się dwa finały, które będą nas szalenie interesować i w których mamy uzasadnione pretensje do medali i to nawet tych najcenniejszych. Mowa to oczywiście o rzucie młotem kobiet i skoku o tyczce panów. Anita Włodarczyk będzie broniła tytułu mistrzyni olimpijskiej wywalczonego w Rio. Choć aktualny sezon ma stracony, głównie z powodu kontuzji, to za rok na pewno zrobi wszystko, by dorównać Robertowi Korzeniowskiemu, który jako jedyny z polskich sportowców z trzech kolejnych igrzysk przywoził złoty medal w jednej konkurencji. Pojawiają się głosy, że Włodarczyk się kończy, że w Tokio zajmie miejsce poza podium, że skończy już karierę. A ja jednak wierzę w naszą mistrzynię i życzę jej (sobie i Wam, czytelnicy drodzy także) ten cel osiągnęła. Po cichu marzę, że do walki o medale włączą się dwie kolejne Polki - Joanna Fiodorow i Malwina Kopron - mają do tego predyspozycje i motywację. To może być piękny konkurs. W tym samym czasie Piotr Lisek zmagał się będzie z rywalami i wysokością. Jeśli nasz tyczkarz utrzyma aktualną formę, albo jeszcze ją poprawi będzie jednym z głównych kandydatów do olimpijskiego złota. Jeśli wesprze go jeszcze skutecznie Paweł Wojciechowski, który przecież ma na koncie dwa medale mistrzostw świata, wywalczone na azjatyckiej ziemi (Daegu i Pekin) to może nam się zrobić kolejny piękny konkurs. Zabraknie nam kciuków do trzymania! Czyli co cztery medale? Powiedzmy dwa złote i dwa brązowe? To jednak nie wszystko, serce polskiego kibica będzie miało ciężkie wczesne popołudnie. Otóż na dokładkę odbędą się eliminacje pchnięcia kulą mężczyzn. Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki awans do finału powinni uzyskać bez kłopotu, ale zawsze jakiś tam cień niepewności się tli. Wszystko inne będzie w cieniu tych trzech konkurencji, ale warto odnotować, że odbędą się jeszcze finały 800 metrów kobiet i 200 metrów kobiet oraz półfinały 200 metrów mężczyzn i 1. runda 5000 metrów mężczyzn.

 

Równolegle do lekkoatletycznej sesji porannej na Sea Forest Waterway rozegrane zostaną półfinały i finały pierwszych czterech konkurencji kajakarskich. O dyscyplinie i związanych z nią polskich nadziejach i rozczarowaniach obszernie pisałem wczoraj, nie będę się więc powtarzał. Wtorek ma być pięknym dniem polskiego sportu, więc wszystkie złe moce, utrudniające zdobywanie najcenniejszych medali polskim kajakarzom tego dnia będą miały wolne. Najbardziej będziemy liczyli na Martę Walczykiewicz. Nasza sprinterka ma ogromną kolekcję medali zdobytych w kajakowej jedynce na 200 metrów, w tym srebro olimpijskie z Rio, pięć srebrnych medali z mistrzostw świata w tej konkurencji oraz cztery medale mistrzostw Europy (dwa złote i dwa srebrne) - wymieniłem trofea zdobyte tylko w jedynce. Nasza srebrna dziewczyna wciąż czeka na wysłuchanie hymnu na światowej imprezie. Najczęściej na drodze do tego staje jej niesamowita Nowozelandka Lisa Carrington, ale przecież musi kiedyś przegrać i ona. Może ten dzień przyjdzie właśnie 4 sierpnia 2020, a jej pogromczynią okaże się Walczykiewicz? W pozostałych trzech konkurencjach o podium będzie trudniej, choć w K2 na 500 metrów nasze panie też mają medalowe tradycje i silną osadę. W K1 i C2 mężczyzn na 1000 metrów możemy liczyć na miejsca punktowane, ale i to nie przyjdzie z łatwością.

 

Ciekawie może też być na ciężarowym pomoście. Wśród zawodników, walczących o medale w limicie 109 kilogramów zobaczymy zapewne Arkadiusza Michalskiego. Sztangista Budowlanych Opole miał bardzo udany rok 2018, kiedy zdobył złoto mistrzostw Europy i brąz mistrzostw świata. Tegoroczne mistrzostwa Europy mu nie wyszły, zajął w nich dopiero piąte miejsce, ale z całą pewnością jest to zawodnik, którego stać na dźwiganie w okolicach olimpijskiego podium. Oby tylko przez kolejne 12 miesięcy omijały go kontuzje, żeby też nie przyszło mu do głowy coś dramatycznie głupiego, co stało się powodem sportowej hańby i banicji kilku jego kolegów i wielu rywali. Z powodu skażenia dopingiem rzadko śledzę zdarzenia w tym sporcie, niemniej jednak 4 sierpnia 2020 o 12:50 spojrzę w kierunku pomostu, choć w tym samym czasie zapewne ciekawsze rzeczy będą się działy na stadionie lekkoatletycznym.

 

Kontynuując naszą wędrówkę po olimpijskich arenach pachnących polskimi medalami przenieśmy się na Izu Velodrome. Tu od 8:30 rywalizować będą kolarze torowi, a wśród nich drużyna naszych sprinterów. Polacy do głównych faworytów igrzysk należeć nie będą z całą pewnością, ale stać ich na sprawienie miłej, a nawet bardzo miłej niespodzianki. Jak już pisałem wczoraj poziom polskiego kolarstwa torowego podnosi się z roku na rok, za obecnymi polskimi gwiazdami idą świetni juniorzy i młodzieżowcy, może to już czas na otwarcie olimpijskiego medalowego worka torowców? Prócz sprinterów medale rozdzielą w tym dniu panie w wyścigu drużynowym, tu na ten czas na zbyt wiele liczyć nie możemy, choć wydaje się, że polska czwórka powinna się na igrzyska zakwalifikować.

 

W tym dniu o medale powalczą jeszcze zapaśnicy, gimnastycy sportowi, żeglarze, ale tu raczej Polaków w decydujących momentach nie zobaczymy.

 

Na koniec dzisiejszego odcinka pozwólcie mi nieco odlecieć. O godzinie 6:00 swój ćwierćfinałowy mecz rozpoczną siatkarze. O 6:15 na parkiet wyjdą polscy piłkarze ręczni by walczyć o półfinał igrzysk. O 6:40 przed identycznym wyzwaniem staną nasi koszykarze! Harmonogram igrzysk na taki scenariusz pozwala. Czy pozwolą nań polscy sportowcy? Mało realne. Siatkarze znajdą się na pewno w gronie faworytów igrzysk, o ile się na nie zakwalifikują. Piłkarze ręczni i koszykarze o olimpijską kwalifikację raczej się nie wystarają, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Ale piękno sportu pozwala snuć takie nieprawdopodobne scenariusze na rok przed igrzyskami.

 

będziemy wniebowzięci: jak szaleć to szaleć, pięć do sześciu polskich medali plus awans siatkarzy do półfinału

realnie: medale Włodarczyk, Walczykiewicz, Liska, kilka punktowanych miejsc (Michalski, Fiodorow, kolarze), awans siatkarzy

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.