Tokio 2020 - co nas czeka za rok (10) - 2 sierpnia

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 02.08.2019, 10:33

Druga niedziela igrzysk nie będzie dla polskich kibiców aż tak emocjonująca jak poprzedzająca ją sobota. Szans na medale nie ma zbyt wiele, co nie znaczy, że nie będziemy od naszych reprezentantów oczekiwali dobrych startów. Z olimpijskiej sceny zajdą pływacy, a wkroczą nań zapaśnicy. Jak zwykle interesująco zapowiadają się zawody lekkoatletyczne i decydujące mecze w grach zespołowych.

 

SZCZEGÓŁOWY PROGRAM 2 SIERPNIA

 

PROGRAM TOKIO 2020 WEDŁUG DNI

 

W Polsce niedzielne zmagania rozpoczną się jeszcze w sobotę. Pół godziny przed północą naszego czasu na morderczą trasę maratonu ruszą panie. Na dziś jedyną Polką, która wystartuje w tej konkurencji jest Karolina Nadolska, ale ona raczej w walce o medale liczyć się nie będzie. W sesji porannej, która rozpocznie się o godzinie 2:00 odbędzie się jeszcze jeden finał - pchnięcie kulą kobiet. Tu też na medal raczej liczyć nie możemy, ale dobry występ Pauliny Guby będzie mile widziany - za "dobry" uznalibyśmy miejsce w wąskim finale, to znaczy miejsce punktowane. Nasze oczy zwrócą się też na inną rzutnię - eliminacje bowiem zaplanowano w tak polskiej konkurencji, jaką jest rzut młotem kobiet. Na dziś kwalifikację olimpijską mają Anita Włodarczyk i Joanna Fiodorow, z czasem zapewne dołączy do nich Malwina Kopron. Cała trójka powinna bez większych kłopotów awansować do finału konkurencji, ale nam będą się po głowie kołatały dwa pytania. Po pierwsze czy Włodarczyk jest w stanie sięgnąć po trzecie olimpijskie złoto, czy jednak ten sezon jest już sygnałem schyłku kariery naszej genialnej miotaczki. Po drugie czy dwie pozostałe Polki stać na olimpijskie podium? Odpowiedzi na nie poznamy dopiero, kiedy przyjdzie rozgrywać finał, ale eliminacje mogą sporo powiedzieć o aktualnej dyspozycji Polek i ich rywalek. Ponadto w tej sesji zaplanowano eliminacje biegu na 3000 metrów z przeszkodami kobiet, 400 metrów mężczyzn (jak pobiegną Polacy?) i skoku w dal kobiet.

 

W sesji wieczornej nie będzie eliminacji, tylko półfinały i finały. Medale zostaną rozdane w skoku wzwyż mężczyzn (czy Katarczyk Mutaz Essa Barshim postara się o nowy rekord świata?), trójskoku kobiet i stumetrówce mężczyzn. Tu na medale raczej ciężko liczyć, nawet o punktowane miejsca nie będzie łatwo, chyba że któryś z naszych skoczków błyśnie formą. Świat jak zwykle na około 10 sekund wstrzyma oddech, gdy najszybsi ludzie świata przemkną jak wiatr, choć od czasu zakończenia kariery przez Usaina Bolta "to już nie to samo". Półfinały rozegrane zostaną natomiast (prócz stumetrówki) na 100 m przez płotki pań, 400 metrów przez płotki panów i 800 metrów pań. Być może w każdym z tych biegów będziemy mieli swojego reprezentanta, ale szczerze mówiąc szanse na awanse do finałów nie są zbyt wielkie.

 

W nocy pożegnamy się z pływaniem. W ostatniej sesji na olimpijskim basenie, zaplanowanej na 3:00 rozegrane zostaną finały 50 metrów dowolnym mężczyzn i kobiet, sztafety 4x100 metrów zmiennym kobiet i mężczyzn oraz 1500 metrów stylem dowolnym mężczyzn. Polskie sztafety na dziś nie mają kwalifikacji i będzie o nią ciężko. W sprinterskich finałach może zobaczymy Katarzynę Wasick i Pawła Juraszka, choć zdecydowanie większą szansę ma na to ten drugi. W dystansie maratońskim może zobaczymy Wojciecha Wojdaka. Tak czy owak na medale raczej nie mamy co liczyć, będą o nie walczyć inni. Z pływalnią będziemy żegnali się zapewne bez wielkich zdobyczy polskich zawodników. Jeden medal plus 2-3 finały byłyby naprawdę dobrym wynikiem. Czasy, kiedy z basenu wyławialiśmy wiele krążków już dawno minęły, obawiam się bezpowrotnie.

 

Ostatnie zdanie poprzedniego akapitu można spokojnie "skopiować" do kolejnego, w którym chcę napisać o wchodzących na olimpijską arenę zapasach. W pierwszym dniu rywalizacji w tej dyscyplinie rozpocznie się rywalizacja w trzech kategoriach - w stylu klasycznym mężczyzn do 60 i 130 kilogramów oraz w kobiecej wadze do 76 kilogramów. W niedzielę rozegrane zostaną eliminacje aż do poziomu półfinałów, walki decydujące o rozdziale krążków odbędą się w poniedziałek 3 sierpnia. Tak jak wspomniałem czasy medalowych żniw naszych zapaśników minęły. Część naszych czytelników zapewne nie pamięta igrzysk w Atlancie, kiedy reprezentanci tej dyscypliny wywalczyli pięć medali, w tym trzy złote, a dzięki ich osiągnięciom Polska przez chwilę była na czele klasyfikacji medalowej. W Tokio tak nie będzie, nie tylko dlatego że zapasy rozplanowano w drugiej połowie igrzysk. A może nawet głównie dlatego, że naszych zapaśników nie stać na olimpijskie medale, z małymi oczywiście wyjątkami. Dla większości z nich sukcesem będzie już sama kwalifikacja na igrzyska. Nieco inaczej sprawa przedstawia się w przypadku pań. Na ostatnich trzech igrzyskach zapasy przynosiły nam po jednym brązowym medalu. Miejmy nadzieję, że choć tyle radości będzie i w Tokio, ale raczej nie w tych pierwszych trzech kategoriach wagowych.

 

Ciekawe rzeczy mogą się za to dziać na strzelnicy. W konkurencji karabinu w trzech postawach zobaczymy zapewne Tomasza Bartnika. Jak to się mówi "szlachectwo zobowiązuje" i musimy w aktualnym mistrzu świata upatrywać kandydata do olimpijskiego podium. Co prawda jak dotąd złoto z Changwon to jedyny medal tego zawodnika na poważnej imprezie mistrzowskiej (uniwersjady do takich nie zaliczam), ale może to późny (Bartnik ma 30 lat) początek pięknej medalowej serii. Bardzo byśmy tego chcieli i kibicować będziemy zawodnikowi Legii Warszawa nawet w środku nocy - zawody rozpoczną się o 2:00.

 

Na Enoshima Yacht Harbour wyścigi medalowe rozegrają żeglarze w klasach Laser i Laser Radial. Wyniki niedawno zakończonych mistrzostw świata w tych klasach wielkim optymizmem nie napawają. Panowie nadal nie wywalczyli kwalifikacji dla Polski, panie, które przepustkę do Tokio już mają zapewnioną, a teraz w wewnętrznych eliminacjach walczą o to, która z nich pojedzie do Japonii, także nie zachwyciły swoją formą. Najlepsza z nich, Agata Barwińska mistrzowskie regaty ukończyła na 22. pozycji. Ten wynik na igrzyskach na pewno ani jej, ani nas kibiców by nie satysfakcjonował. Za rok będziemy wiedzieli.

 

Na ciężarowym pomoście powalczą panie w kategorii do 76 kg. Niewykluczone, że w rywalizacji zobaczymy Polkę, zapewne Małgorzatę Wiejak, która niedawno zajęła czwarte miejsce na mistrzostwach Europy, jednak ze sporą stratą do podium. W Tokio powtórka tego wynika byłaby niebywałym sukcesem, raczej nierealnym. Na planszach powalczą o drużynowe medale floreciści, ale żeby nas ten turniej emocjonował, Polacy musieliby wywalczyć kwalifikację, a na dziś do tego im dalej niż bliżej. W fazę pucharową wejdzie turniej siatkówki plażowej, miejmy nadzieję, że znajdzie się w niej choć jedna Polska para - najbardziej liczymy tu na duet Grzegorz Fijałek/Michał Bryl. Rozpoczną się turnieje drużynowe w tenisie stołowym, tu na razie nie wiemy, czy w rywalizacji wystąpią polskie zespoły, ale nawet jeśli tak, to jedna choćby wygrana w olimpijskim turnieju będzie sukcesem.

 

No i oczywiście drużynówki. Fazy grupowe męskich turniejów siatkówki i piłki ręcznej będą dobiegały końca, poznamy zestawienia ćwierćfinałów. Miejmy nadzieję, że znajdą się w nich i polscy siatkarze i ich koledzy specjaliści od piłki ręcznej. Tak, tak, wiem. Oni jeszcze nie mają kwalifikacji, a ja im już przyznaję miejsce w ćwierćfinale. Zobaczycie - tak będzie!

 

będziemy wniebowzięci: medal Bartnika

realnie: niedziela to dobry dzień na nieco oddechu od olimpijskich wielkich emocji, kilka startów Polaków przypadnie nam do gustu, ale medalu nie będzie

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.