Tokio 2020 - co nas czeka za rok (9) - 1 sierpnia

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 01.08.2019, 10:30

W nowy miesiąc polscy kibice wejdą z nadzieją, że to kolejne dziewięć sierpniowych olimpijskich dni przyniesie nam mnóstwo pięknych emocji, wzruszeń i radości. W Tokio będzie to zapewne kolejny bardzo upalny dzień, w Polsce zresztą też. Jednak znaczną część tej soboty poświęcimy na śledzenie zmagań olimpijczyków. A będzie co śledzić. Cztery polskie medale? Czemu nie?

 

SZCZEGÓŁOWY PROGRAM 1 SIERPNIA

 

PROGRAM TOKIO 2020 WEDŁUG DNI

 

Na wstępie dość istotna informacja o turnieju bokserskim. Kiedy tworzyliśmy nasz program, który teraz Wam stopniowo udostępniamy ta dyscyplina nie była jeszcze podzielona na sesje, jasne było jedynie, że bokserzy w Japonii raczej wystąpią, choć MKOl ma olbrzymie zastrzeżenia do władz światowej federacji bokserskiej (AIBA) i sam ten turniej organizuje. Dziś oficjalnie ogłoszono harmonogram turnieju bokserów. Siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie go wstawić w tym momencie do naszego programu, zrobimy to wkrótce. Inna sprawa, że w boksie Polacy i Polki na zbyt wielkie sukcesy liczyć za rok nie mogą. Fajnie będzie, jeśli zdobędziemy kilka kwalifikacji.

 

Oczywiście nasze oczy zwrócą się przede wszystkim na Stadion Olimpijski, gdzie drugi dzień rywalizować będą lekkoatleci. W sesji porannej (2:00 czasu polskiego) szczególnie zainteresują nas dwie konkurencje. W eliminacjach na 800 metrów pobiegną Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Nasi średniodystansowcy dominują w Europie, hurtowo zdobywają medale mistrzowskich imprez kontynentalnych, kiedy jednak przychodzi do rywalizacji na poziomie światowym, głownie z biegaczami z Afryki, jest gorzej. Cztery lata temu w finale znalazł się tylko Lewandowski, zajmując w nim szóste miejsce. Liczymy, że w Tokio obaj nasi zawodnicy pobiegną w decydującym o medalach biegu. Niemniej sobotnie eliminacje powinni przebrnąć bez kłopotu. Nerwowo będzie zapewne w eliminacjach skoku o tyczce. W tym sezonie Piotr Lisek zadziwia świat, ale nie wiadomo jak będzie za rok. Eliminacje są pewnego rodzaju loterią, bo w historii igrzysk były już przypadki, kiedy typowani do medali skoczkowie nie zaliczali w kwalifikacjach żadnych wysokości i tak żegnali się z igrzyskami. Mamy jeszcze pierwszą rundę 100 metrów przez płotki kobiet, w których na dziś mamy dwa minima - Karoliny Kołeczek i Klaudii Siciarz. Tu o coś więcej niż awans do półfinałów będzie trudno. Eliminacje rozegrane zostaną także w rzucie dyskiem pań, 400 m przez płotki kobiet oraz na 100 metrów mężczyzn. Polacy na dziś w tych konkurencjach minimów nie wypełnili, więc nie ma się co rozpisywać. W męskim sprincie będą to preeliminacje i będziemy mieli okazję zobaczyć zawodników z krajów, które trudno nam wskazać na mapie. To taki igrzyskowy folklor, ale sympatyczny w oglądaniu.

 

Piękna może być dla nas sesja wieczorna. Po pierwsze odbędzie się finał rzutu dyskiem panów, a w nim, miejmy nadzieję, zobaczymy Piotra Małachowskiego i Roberta Urbanka (o ile wypełni minimum). Cztery lata temu wrocławski dyskobol sięgnął po srebro, choć już witał się ze złotem. Wydaje się, że w Tokio może być temu przesympatycznemu zawodnikowi ciężko o medal, ostatnie sezony kończył bez krążka najważniejszych imprez. Z drugiej strony wiemy, że igrzyska motywują go szczególnie, zwłaszcza po tym, jak w Rio niemiecki rywal złoty medal wyrwał mu dosłownie w ostatnim rzucie. Wszyscy będziemy ściskać kciuki za powodzenie misji "Tokio" pana Piotra. Bardzo ciekawy może być dla nas finał debiutującej na igrzyskach sztafety mieszanej 4x400 metrów, Na dziś Polacy są liderami list światowych w tej konkurencji, wydają się być kandydatami do medalu na mistrzostwach świata w Dausze, miejmy nadzieję, że podobnie będzie za rok w japońskiej stolicy. Do tego trzeba dołożyć półfinały i finał stumetrówki pań (czy Ewa Swoboda da radę wejść do ósemki sprinterek igrzysk?) i pierwszą rundę u mężczyzn. Wydaje się, że polskie ulice w sobotę 1 sierpnia w samo południe mogą opustoszeć.

 

Około 5:00 (o najgorsza poro w życiu mojego narodu - między świtem a otwarciem sklepów) nasza uwaga przeniesie się zdecydowanie w kierunku Enoshima Yacht Harbour, gdzie odbędą się wyścigi medalowe w klasie RS:X kobiet i mężczyzn. Osiem lat temu brązowe medale w tych konkurencjach wywalczyli Zofia Klepacka i Przemysław Miarczyński, a medale te zostały przyjęte z pewnym niedosytem - liczono na tytuły mistrzowskie. Cztery lata temu Piotr Myszka i Małgorzata Białecka także jechali po medale i to z tego najcenniejszego kruszcu. Białecka wystartowała fatalnie, nie kwalifikując się nawet do wyścigu medalowego. Myszka długo był na podium, medal stracił w ostatnim wyścigu eliminacyjnym i medalowym, kończąc zawody na czwartym miejscu ze stratą dwóch punktów do podium. Oba te starty łączyły gorące krajowe eliminacje, które zawodników zajmowały bardziej, niż szykowanie formy na igrzyska. Wygranie z najgroźniejszymi konkurentami na polskim podwórku dawało bilet na igrzyska (kwalifikacje nie są imienne, tylko dla kraju), tam miało być już z górki. Jak zwykle słuchaliśmy różnych tłumaczeń, zrzucania winy za niepowodzenie na przyczyny obiektywne, ale prawda jest taka, że Polaków wykańczał (i wykańcza nadal!) wewnętrzny system kwalifikacji i nadmierna pewność siebie. Teraz jest o tyle lepiej, że nasi zawodnicy do Tokio raczej nie pojadą w roli murowanych i głównych faworytów do zwycięstwa. Może to przełoży się na dobre osiągnięcia na olimpijskim akwenie. Może tym razem nie będzie przeszkadzał wiatr, fale i zanieczyszczenia? Zobaczymy, 1 sierpnia nad ranem wszystko się wyjaśni.

 

Kolejne finały zostaną rozegrane na olimpijskim basenie - 100 metrów motylkowym kobiet, 200 metrów grzbietowym kobiet, 800 dowolnym kobiet oraz sztafeta mieszana 4x100 metrów zmiennym. W tych indywidualnych konkurencjach na razie Polacy nie wypełnili minimów, nie piszmy więc o ich szansach, kwalifikację wywalczyła natomiast sztafeta. Czy stać ją na awans do finału? Trudno powiedzieć, ale na pewno będzie to ciężkie zadanie. 

 

Na ciężarowym pomoście być może zobaczymy w walce o jak najlepsze miejsce Krzysztofa Zwarycza. W tym przypadku będzie jednak to walka o miejsce w czołowej ósemce igrzysk, o medalu należy raczej zapomnieć. 

 

Na planszach o medale bić się będą drużyny szablistek. Na dziś Polki nie zdobyłyby olimpijskiej kwalifikacji, ale nie brakuje im do tego wiele. Dobre występy w jesiennych i zimowych zawodach Pucharu Świata olimpijskie przepustki może im dać, choć rywalki na pewno zadania nie będą chciały ułatwiać. Jeśli sztuka awansu się uda, to o wspięcie się na podium będzie bardzo trudno. Każdy wygrany mecz na igrzyskach będzie dla Polek sukcesem.

 

Z konkurencji zespołowych być może zainteresują nas mecze turnieju siatkówki kobiet. Polska drużyna już dziś we Wrocławiu zaczyna walkę o olimpijską przepustkę. Być może w poniedziałkowym odcinku cyklu o naszych paniach będziemy pisali jako o już pewnych występu w Tokio. Nie pozostaje nic innego jak im mocno kibicować w ten weekend, bo jednak te dyscypliny najbardziej przyciągają uwagę kibiców na całym świecie. 

 

będziemy wniebowzięci: cztery medale w lekkoatletyce i żeglarstwie

realnie: jeden krążek powinien wpaść

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.