Liga Narodów - Final Six: Polska wygrywa z Brazylią!

  • Data publikacji: 11.07.2019, 02:06

Dwie i pół godziny - tyle potrzebowali nasi siatkarze na pokonanie Brazylijczyków w pierwszym spotkaniu Final Six Ligi Narodów! Polacy wygrali 3:2 i przybliżyli się do wyjścia z grupy.

 

Otwarcie spotkania było dla nas bardzo udane. Dzięki kilku dobrym akcjom, uzyskaliśmy prowadzenie 5:1. W tym momencie Canarinhos przebudzili się, wyrównując wynik (9:9). Dobrze w ataku radził sobie Lucarelli, który wyprowadził swój zespól na prowadzenie 17:14. W tym momencie w polskiej drużynie na boisku zameldował się Maciej Muzaj wraz z Marcinem Januszem. Dzięki najpierw atakowi, a później dwóm blokom naszego atakującego, wyrównaliśmy rezultat, walcząc o każdy punkt. Dzięki wygranemu challengowi, prowadziliśmy 23:21, co dało nam dwie spokojne akcje, by doprowadzić do piłki setowej. Tak właśnie się stało i pierwsza partia padła naszym łupem.

 

Mimo początkowej dominacji Brazylijczyków (6:2), Polacy się nie poddali i mozolnie odrabiali straty. Świetnie spisywał się Norbert Huber na bloku, który najpierw wygrał pojedynek z Bruno, a później zablokował Lucarelliego na skrzydle, co dało nam remis po 14. Do naszego środkowego w znakomitej grze, dołączyli również pozostali zawodnicy, którzy doprowadzili do pierwszego prowadzenia w tym secie 18:17. W końcówce walka toczyła się akcja za akcję. Szczególne słowa uznania należały się zarówno Karolowi Kłosowi, jak i Lucasowi, którzy nie mieli większych problemów ze skończeniem swoich ataków. Bartosz Bednorz rozgrywał bardzo dobre spotkanie i przekładało się to na przyjęcie oraz w ataku. Oba zespoły popełniały mało błędów, przez co widzowie byli świadkami dobrego widowiska, szczególnie w końcówce. Choć nie udało nam się wygrać tej partii, to dawało to nadzieję na lepsze wejście w kolejną odsłonę spotkania (23:25).

 

Trzeci set od samego początku był mocno wyrównany. Dopiero przy zagrywce Wallace'a, Brazylia wyszła na prowadzenie 15:11. Przez mocne gestykulowanie, Vital Heynen najpierw ukarany został żółtą kartką, a później czerwoną, co skutkowało punktem dla naszych rywali i przerwą techniczną. Po niej Belg dokonał podwójnej zmiany z Januszem i Kaczmarkiem, co dało nam trzy punkty i przewaga Brazylii mocno stopniała (16:14). Po zagrywce Bednorza i długiej wymianie doprowadziliśmy do pierwszego remisu w tym secie (17:17). Siatkarze zarówno jednego, jak i drugiego zespołu musieli dużo się namęczyć, by piłka dotknęła parkietu i zdobyć punkt. Canarinhos zaczęli popełniać sporo błędów w końcówce, co dało nam prowadzenie 22:19. Dwa najważniejsze punkty w tym secie zdobył Bartosz Kwolek, który najpierw skutecznie zaatakował, a później zaserwował asa i ustalił wynik na 25:21.

 

Czwarta partia przez praktycznie połowę jej trwania to dominacja Brazylii. Dopiero przed drugą przerwą techniczną zaczęliśmy niwelować powoli straty - z pięciu punktów na trzy (13:16). Podwójna zmiana w naszym zespole przyniosła zamierzony efekt - lepszą grę i chwilę odpoczynku dla Muzaja i Komendy. Po ich powrocie udało się zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu - 21:22. Jednak Polacy nie wykorzystali swojej szansy i Brazylijczycy prowadzili już 23:21. Zdobyli dwa kolejne punkty i doprowadzili do tie-breaka.

 

Piąty set rozpoczął się lepiej dla nas, po efektownym bloku Muzaja na Lucarellim (4:2). Dzięki odrzucającej zagrywce naszego atakującego, zdobyliśmy jeszcze jeden punkt i mogliśmy grać ze spokojniejszą głową. Wtedy jednak do ataku ruszyli rywale, którzy bardzo szybko wyrównali (6:6). Przy zmianie stron, to Polacy mieli na swoim koncie ósmy punkt. Dzięki zatrzymaniu prawego skrzydła, uzyskaliśmy trzy oczka przewagi (10:7). Dwie piłki, które dotarły do Wallace'a, utknęły po jego atakach w siatkę, co dało nam piłkę meczową. Bartosz Bednorz zakończył tego seta i całe spotkanie!

 

Brazylia - Polska 2:3 (23:25, 25:23, 21:25, 25:21, 9:15)

 

Składy:

Brazylia - Bruno, Souza, Leal, Lucarelli, Flavio, Lucas, Thales (l), Mauricio, Wallace, Douglas, Isaak, Fernando

 

Polska - Komenda, Kłos, Kwolek, Kaczmarek, Bednorz, Huber, Popiwczak (l), Janusz, Muzaj, Łukasik