Zapiski z Mińska #2: „Trzeba to przeżyć”, czyli ceremonia otwarcia

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 21.06.2019, 23:53

Drugi dzień naszego pobytu na Białorusi stał pod znakiem wizyty na torze łuczniczym oraz tuż obok bokserskiego ringu. Całość zwieńczyła Ceremonia Otwarcia, która oficjalnie zainaugurowała imprezę w Mińsku. Znicz igrzysk zapłonął ostatecznie z rąk siedmiorga utytułowanych białoruskich sportowców.


Szybka pobudka i znowu ruszamy. Tym razem musimy dostać się niedaleko skweru Mickiewicza (jest tu między innymi pomnik naszego wieszcza), gdzie mieści się Centrum Transportowe. Stamtąd droga prowadzi na tor łuczniczy. Olimpic Sport Complex położony jest tuż obok Placu Kalininy. Zanim dotrzemy jednak na miejsce, czeka nas rozmowa z opiekunem reprezentacji Holandii na igrzyskach w Mińsku.


- Liczymy na około 20 medali, a naszymi najmocniejszymi punktami są kolarstwo szosowe i torowe - mówi. Ma też nadzieję na dobre występy swoich łuczników, stąd też jego wizyta już podczas eliminacji do łuczniczych konkurencji.


No i z pewnością się nie zawiódł. Holendrzy plasowali się w czołówce wszystkich konkurencji. Nieco ciężej szło Polakom. Kacper Sierakowski, po doskonałym początku, cały czas spadał w klasyfikacji, by zakończyć ostatecznie na 40 pozycji. W rywalizacji klasycznej 25. miejsce zajęła Sylwia Zyzańska, a Łukasz Przybylski był 13. w 16-osobowej stawce.


Rolę toru kwalifikacyjnego pełni boisko do piłki nożnej. Równa murawa nagrzewana jest cały czas przed słońce, które utrudnia pracę nie tylko zawodnikom, ale też… dziennikarzom. Chłodnego azylu nie mogą znaleźć nawet w centrum prasowym, które mieści się tu w wielkim namiocie obok stadionu do beach soccera.


Chwilę później czeka nas transfer na bokserską halę. W drodze do Uruchie Palace rzuca się w oczy jedna rzecz. Budynki w Mińsku to mieszanka nowoczesności ze staromodnym podejściem do architektury. Przeszklone budynki znajdują się w sąsiedztwie postkomunistycznych bloków. Niekiedy oba te style łączą się na jednej budowli. Ma się wrażenie, że architekt z XIII czy XIX wieku współpracował tu z kimś pokroju Banksy’ego. Tu doskonały przykład może stanowić stadion Dynama, na którym kilka godzin później odbyła się Ceremonia Otwarcia. Z jednej strony modernistyczny obiekt sportowy odpowiadający standardom XXI wieku, z drugiej zaś wymalowany na bordowo budynek z łukami rodem z zamierzchłej epoki.


Rywalizacja bokserska przerywa jednak chwilę refleksji. Wszystkie trzy walki Polaków są niestety przegrane. Jarosław Iwanow przegrywa z Gruzinem w starciu przypominającym bardziej zapasy, Tomasz Niedźwiecki minimalnie ulega Estończykowi, a Adam Kulik, walczący z problemami kondycyjnymi, nie radzi sobie z Niemcem Tiafackiem.


- Niestety, zabrakło zdrowia, to jest mój największy wróg. Pracuję nad tym ciężko z miesiąca na miesiąc. Przede mną jednak daleka droga, bo trenuję dopiero trzy i pół roku – mówi świeżo po walce startujący w kategorii superciężkiej Kulik.


Miejsce na mapie politycznych wpływów najlepiej obrazuje chyba jeden fakt. Największą furorę w Pałacu Uruchie budzi zwycięstwo Rosjanina Veriasova. Tłumy tutejszych kibiców skandują, gdy sędzia ogłasza przyjazny mu wynik. Podobny motyw zastajemy kilka godzin później na Ceremonii Otwarcia. Przemarsz rosyjskich sportowców pobudza serca widzów nie mniej niż prezentacje ekipy gospodarzy.


Kiedy pytamy Tomasz Niedźwieckiego, czy wybiera się na ceremonię i czy czuje atmosferę igrzysk, nie zastanawia się ani przez moment. - Jasne, że tak. To trzeba poczuć na własnej skórze. To chyba najlepsze motto tego, co od godziny 22 czasu miejscowego czekało na kibiców na stadionie Dynama. Ciężko do czegokolwiek porównać show zaprezentowane przez organizatorów. Tysiące wolontariuszy i artystów zaangażowanych w imprezę otwarcia dają niemal trzy godziny rozrywki, na które składają się: kultura, tradycja, sztuka, ujęte w nowoczesnej multimedialnej formule.


Radości, jaka płynie z twarzy maszerujących po stadionie sportowców, również nie da się do niczego porównać. Sportowcy machają do kibiców, śmieją się, bije od nich optymizm, który momentalnie zaraża. Wśród 50 reprezentacji Polacy. Sporo kontrowersji budzi z pewnością kolor ubioru naszych sportowców, bo jest on… niebieski. To nie przeszkadza jednak bawić się Polakom w najlepsze.

 

Moment zapalenia znicza to zawsze moment szczególny. Nie inaczej było też u Białorusinów. Przez dłuższy czas wszyscy zastanawiali się, który z siedmiu głównych kandydatów symbolicznie rozpocznie igrzyska. Jak się jednak okazało, każdy z zespołu: Daria Domracheva, Alexei Grishin, Maksim Mirnyi, Yulia Nestrenko, Roman Petrushenko, Nadeżda Skardino i Dmitri Dovgalenok, przy własnym stanowisku ustawił swój znicz. Symboliczne dzwony zwiastowały szczególny moment. 3, 2, 1... i już jest. Ogień Igrzysk Europejskich w pełnej krasie.

 

Прывітанне з Мінска