Piłka ręczna - el. ME: katastrofa reprezentacji Polski w Prisztinie

  • Data publikacji: 12.06.2019, 21:45

Dramat. Tak można określić jednym słowem grę biało - czerwonych szczypiornistów w spotkaniu eliminacji Mistrzostw Europy z Kosowem. Polacy po wielkich mękach ostatecznie zremisowali z rywalami 23:23 i przybliżyli się do awansu na europejski czempionat.

 

Jeżeli ktoś uważał, że mecz z Kosowem będzie łatwy i przyjemny to był w grubym błędzie. Oczywiście to polscy szczypiorniści byli faworytami w spotkaniu z Kosowem, ale już nasi rywale pokazali w spotkaniu z Izraelem, że grają coraz lepszy handball.

 

Nikt się jednak nie spodziewał tego, co oglądaliśmy od początku pojedynku w Prisztinie. To przeciwnicy nadawali ton rywalizacji, rzucając nam jedną bramkę za drugą, a polscy piłkarze ręczni się temu "przyglądali". Obrona w naszym wykonaniu? Nie istniała. W 15. minucie było 8:5 po rzucie Kabashiego. Kilka chwil później coś drgnęło w grze biało - czerwonych (remis 8:8), ale nie na długo. Polaków zawodziła skuteczność, nie trafiał zwłaszcza Łangowski i na przerwę podopieczni Patryka Rombla schodzili przy wyniku 14:13.

 

Wszyscy mogliśmy spodziewać się odmienionej polskiej reprezentacji, co miało miejsce często w przeszłości. Tym razem nic takiego się nie wydarzyło. Gra biało - czerwonych wyglądała jeszcze gorzej niż w pierwszej połowie. Kosowianie szybko zdobyli dwie bramki i odskoczyli na trzy gole różnicy (16:13). W 39. minucie celny rzut z 7 metrów oddał Michał Potoczny i zbliżyliśmy się na jedną bramkę (18:17).

 

Znowu można było pomyśleć, że wszystko wraca do normy, ale minęło kolejne 10 minut gry i na tablicy wyników widniał rezultat 20:16 dla Kosowa... Kompromitacja stawała się coraz bardziej realna. W serca biało - czerwonych kibiców nadzieje swoimi indywidualnymi akcjami wlewał Kamil Krieger, który w przeciągu 6 minut zdobył trzy bramki i głównie dzięki jego postawie oraz Adama Morawskiego mieliśmy szansę na remis (23:22). W ostatnich fragmentach meczu zdołaliśmy ją na szczęście wykorzystać. Faul w ataku popełnili rywale, piłka 7 sekund przed końcem trafiła do Krajewskiego, który celnie rzucił na bramkę, zapewniając nam tym samym bezcenny punkt.

 

 

Kosowo - Polska 23:23 (14:13)

 

Kosowo: Agushi, Berisha – Jupa, Hoxha, Bashkim, Fetahu, Kabashi, Dedaj, Shabani, Terziqi, Gjuka, Prekazi, Quni, Drilon Tahirukaj, Drenit Tahirukaj.

 

Polska: Malcher, Morawski – Krajewski, Moryń, Łangowski, Pilitowski, Syprzak, Szpera, Moryto, Potoczny, Jarosiewicz, Przybylski, Piechowski, Dawydzik, Krieger, Chrapkowski.