MŚ U-20: Ukraina i Włochy pierwszymi półfinalistami!

  • Data publikacji: 07.06.2019, 20:22

Za nami pierwsze ćwierćfinały Mistrzostw Świata U-20. Ukraina pokonała 1:0 Kolumbię po bramce Sikany. W Tychach z kolei zobaczyliśmy aż sześć goli, a Włosi ostatecznie wygrali z Mali 4:2. 

 

Na stadionie Widzewa Łódź obejrzeliśmy dzisiaj pierwsze starcie 1/4 finału Mistrzostw Świata U-20. Kolumbia - nasz grupowy rywal - mierzył się z Ukrainą. Drużyna z nad Dniepru na razie nie doznała porażki na młodzieżowym mundialu i dzisiaj ten stan rzeczy miał się nie zmienić. Ukraińcy świetnie rozpoczęli spotkanie, wychodząc w 11. minucie na prowadzenie po bramce Danilo Sikana. 18-letni napastnik strzelił tym samym już swojego czwartego gola na tym turnieju, o koronie króla strzelców jednak może sobie tylko pomarzyć (Norweg Haland zdobył 9 goli w jednym spotkaniu). Trafienia nie byłoby, gdyby nie fatalny kolumbijskiej obrony, która nie dogadała się między sobą przy wyjściu do piłki. Złośliwi mogą powiedzieć, że jest to zemsta za pomyłkę Walukiewicza, dzięki której Kolumbia zdobyła pierwszego gola na mundialu. Kolumbijczycy ruszyli do ataku, by odrabiać niewielkie straty. Nie potrafili się jednak przedrzeć przez ukraiński mur, a jak już to robili, to nie mogli wykreować sobie na tyle klarownej sytuacji, by pokonać bramkarza. W końcówce czerwoną kartkę obejrzał jeszcze Johan Carbonero, który pojawił się na murawie w drugiej połowie. Tym samym Kolumbia kończyła mecz w dziesiątkę i w słabym stylu kończy swoją przygodę na polskich boiskach.

 

Kolumbia - Ukraina 0:1 (0:1)

11' Sikan

 

Równie ciekawie zapowiadał się mecz, który odbywał się w Tychach. Włochy - drużyna, która wyeliminowała Polskę - mierzyły się z rewelacją turnieju - Mali. Afrykański zespół w poprzedniej turze w dramatycznych okolicznościach pokonał Argentynę, strzelając gola w ostatniej minucie dogrywki i wygrywając po rzutach karnych. Teraz jednak Malijczycy mieli o dwa dni mniej na regenerację i 30 minut więcej w nogach. Na domiar złego fatalnie rozpoczęli, bo już w 12. minucie stracili bramkę. Fatalnie we własnym polu karnym zachował się Ibrahima Kone, który dośrodkowanie rywala zamienił na gola samobójczego. Co najgorsze, nie było w tym zagraniu cienia przypadku, a 19-letni napastnik po prostu przeliczył się podczas próby wybicia piłki nad poprzeczką. Nie był to jednak koniec złych wieści dla kibiców Mali. W 21. minucie za brutalny faul w środku pola z boiska wyleciał Ousmane Diakite. Ciężko było sobie wyobrazić trudniejszą sytuację, niż ta, w której znaleźli się gracze z Czarnego Lądu. W 38. minucie jednak fantastycznym podaniem popisał się wcześniejszy winowajca - Kone - który zagrał piętką do Sekou Koity, a ten wpakował piłkę do bramki. Co ciekawe, mimo gry w dziesiątkę to właśnie Mali przeważało i częściej zagrało bramce rywala. Afrykańczycy nie mogli jednak tak długo grać. W 60. minucie Włosi w końcu zdobyli swoją drugą bramkę, tym razem autorem trafienia był Andrea Pinamonti. 20-latek popisał się ładnym strzałem z ostrego kąta, czym zaskoczył bramkarza. Malijczycy nie zamierzali się jeszcze poddawać i w 79. minucie wyrównali! Gola na remis zdobył Mohamed Camara, który wbił piłkę do bramki z bliskiej odległości. Radość Mali nie trwała jednak długo. Dwie minuty później, po konsutalcji VAR, sędzia Imsail Elfath wskazał na wapno po faulu Youssoufa Koity. Do piłki podszedł Pinamonti i przy gwizdach z trybun oddał potężny strzał w samo okno bramki. Napastnik Frosinone również z Polską zdobył gola na wagę zwycięstwa i na tegorocznym turnieju wyrasta na bohatera Włoch. To nie był jednak koniec strzelaniny na Stadionie Miejskim w Tychach. W 84. minucie Włosi powiększyli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Davide Frattesi. 19-latek oddał piękny strzał głową z okolicy 12. metra. 

 

Włochy - Mali 1:1 (1:1)

12' I. Kone (sam.), 60', 83' (rzut karny) Pinamonti, 84' Frattesi - 38' S. Koita, 79' M Camara