Surfing - WSL: Gilmore obejmuje prowadzenie

  • Dodał: Remigiusz Nowak
  • Data publikacji: 25.05.2019, 21:20

Corona Bali Protected były trzecimi zawodami w tegorocznym cyklu WSL, w czołówce doszło podczas nich do kilku interesujących przetasowań. Wśród panów kompletnie zawodzili faworyci, u pań sytuacja w pierwszej dziesiątce prezentuje się dużo stabilniej, ale doszło do zmiany liderki.

 

Kobiety prezentują w tym sezonie zdecydowanie stabilniejszą formę niż mężczyźni, a w czubie klasyfikacji jest na tyle ciasno, że żadna w surferek będących obecnie w pierwszej trójce nie może być pewna zachowania tej pozycji po kolejnych zawodach. Dotychczasową liderką była Amerykanka Caroline Marks, ale u wybrzeży Bali zajęła 9. miejsce, które nie pozwoliło jej na utrzymanie palmy pierwszeństwa. Duży awans zaliczyła za to zwyciężczyni Corona Bali Protected, Stephanie Gilmore, która na fotel liderki wskoczyła z 5. pozycji. Odmienna sytuacja panuje u płci brzydkiej. Wprawdzie tutaj różnice punktowe nie są tu duże, ale panowie zaliczają prawdziwą sinusoidę formy. Przodownictwo udało się zachować John John Florence'owi, ale po piętach depcze mu zwycięzca z dzisiaj, czyli Japończyk Igarashi. Hawajczyk zafundował sobie taką sytuację wpadką, za jaką można uznać 17. miejsce podczas ostatnich zawodów. Surfer z Kraju Kwitnącej Wiśni natomiast, dzięki dobrej dyspozycji na Bali awansował na fotel wicelidera z 9. lokaty. 

 

W rywalizacji pań warunki dyktowały Australijki. W półfinałach było ich aż trzy, a ostateczna rozgrywka była wewnętrzną rywalizacją zawodniczek z Krainy Kangurów. W czwórce Gilmore potykała się z Van Dijk, która mimo porażki może uznać zawody za udane, bo było to jej pierwsze podium w sezonie. Fitzgibbons odprawiła z kwitkiem Kostarykankę Hennessy i Australia była w tym momencie pewna zwycięstwa.

 

Finał był teatrem jednej aktorki. Gilmore zaliczyła próbę idealną - punktowaną na 10 "oczek", razem zdobyła prawie 17 punktów. Sally Fitzgibbons stać było jedynie na 7 pkt i była jedynie cieniem dla swojej utytułowanej rodaczki, która jednocześnie objęła prowadzenie w cyklu. Druga jest Amerykanka Marks, trzecia jej rodaczka Conlogue.

 

U panów skład półfinałów mógł być zaskoczeniem. Wśród ich uczestników najwyżej sklasyfikowany był do tego momentu Igarashi, który był na 9. miejscu, pozostali lokowali się w drugiej, a nawet trzeciej dziesiątce. Każdy z zawodników reprezentował inny kraj, nie było tutaj za to żadnego Australijczyka. Na tym poziomie rywalizacji Igarashi pokonał Amerykanina Slatera, a Francuz Flores odprawił z kwitkiem Brazylijczyka Rodriguesa. Finał był zaciętym pojedynkiem, ale zwycięsko wyszedł z niego Azjata, jego przewaga nad rywalem wyniosła zaledwie 0,5 pkt. Liderem cyklu pozostał Florence, drugi jest Igarashi, na trzecie miejsce spadł Brazylijczyk Ferreira.  

 

Surferzy nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek bo już 29 maja rozpoczną się kolejne zmagania Margaret River Pro u wybrzeży Australii.