Ronde van Vlaanderen: kapitalna jazda i wielki triumf Alberto Bettiola

  • Dodał: Jakub Łosiak
  • Data publikacji: 07.04.2019, 17:06

Tegoroczna edycja Ronde van Vlaanderen podobnie jak poprzednie dostarczyła nam wielkich emocji. Na trasie działo się bardzo dużo, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W ostatecznym rozrachunku na piękny atak na Oud Kwaremoncie zdecydował się Alberto Bettiol (EF Education First) i odniósł fantastyczne zwycięstwo.

 

Trasa z Antwerpii do Oudenaarde liczyła prawie 270 kilometrów. Znajdowało się na niej 17 podjazdów (w tym kilka po bruku) oraz 5 płaskich sektorów bruku. Pierwszy z nich zlokalizowany jest 87 kilometrów po starcie. Wśród legendarnych hellingen (krótkie i strome podjazdy we Flandrii) pokonanych przez kolarzy należały m.in. Muur-Kapelmuur, Oude Kwaremont (pokonywany aż trzykrotnie), Paterberg (pokonywany dwukrotnie, po raz ostatni 13 kilometrów przed metą) i Koppenberg (maksymalne nachylenie wynosi 22%).

 

Od początku wielu kolarzy chciało zabrać się w odjazd. Od peletonu oderwali się czterej mniej znani zawodnicy: Damien Touze (Cofidis), Kenneth Van Rooy (Sport Vlaanderen - Baloise), Hugo Houle (Astana Pro Team) i Jesper Asselman (Roompot - Charles). Głównej grupie pasował ten odjazd, ponieważ żadna z czołowych grup nie miała w niej zawodnika i peletonowi dużo łatwiej kontrolować mniej liczną grupkę. Mimo to z peletonu nadal próbowali atakować inni zawodnicy, ale wszystkie akcje były natychmiast kasowane.

 

Przewaga ucieczki sięgała w największym momencie w granice dziewięciu minut, ale do mety było wciąż daleko. Na dość wczesnym etapie wyścigu z rywalizacja musiał pożegnać się ubiegłoroczny zwycięzca Niki Terpstra (Direct Energie). Holender ucierpiał w kraksie i był zmuszony wycofać się z wyścigu. W peletonie na czele najczęściej znajdowały się grupy: Jumbo-Visma, Deceuninck-Quickstep i Ag2r la Mondiale. Za ich sprawą przewaga ucieczki zaczęła maleć. Widoczni byli również kolarze CCC Team, którzy pracowali na rzecz Grega van Avertmaeta.

 

W pewnym momencie po zaciągu drużyny Deceuninck-Quickstep peleton podzielił się na dwie grupy. W pierwszej znajdowało się większość faworytów. Był w niej również van Avermaet, ale nie miał nikogo do pomocy. Z tyłu goniły ekipy Lotto Soudal, Ag2r la Mondiale i Team Emirates. Wszystko połączyło się około 70 km przed metą. Do przodu wyrwała się grupka czterech kolarzy: Lucas Pöstlberger (Bora-hansgrohe), Yves Lampaert (Deceuninck-Quickstep), Nelson Oliveira (Movistar) i Mati Breschel (EF Education First). Portugalczyk z Movistaru został wyrzucony z wyścigu przez sędziów.

 

Tuż przed pierwszym podjazdem pod Oude Kwaremont kraksę miał jeden z faworytów Mathieu van der Poel (Corendon-Circus). W decydujących fragmentach wyścigu karty zaczęła rozdawać drużyna Deceuninck-Quickstep. Atakowali m.in. Bob Jungels, Yves Lampaert czy Kasper Asgreen. Jak zwykle na brukowanych wyścigach bardzo dobrze jechali tacy kolarze jak Sep Vanmarcke (EF Education First), Dylan van Baarle (Team Sky), Stijn Vandenbergh (Ag2r la Mondiale).

 

Na ostatnim podjeździe pod Oude Kwaremont zaatakował Alberto Bettiol (EF Education First). Włoch wyrobił sobie niewielką przewagę nad grupką faworytów. Na Paterbergu utrzymał swoją przewagę, ale w grupce zaatakował van Avermaet, a jego atak poprawił van der Poel. Na ostatnich kilometrach Bettiol miał około 20 sekund przewagi nad faworytami, którzy zaczęli się czarować. Ostatnie kilometry bardzo dłużyły się dla Włocha, ale zdołał utrzymać przewagę i odniósł pierwszy i od razu tak wielki sukces w karierze. Grupkę faworytów przyprowadził także świetnie dziś jadący Kasper Asgreen, a podium uzupełnił Alexander Kristoff (Team Emirates).

 

Łukasz Wiśniowski (CCC Team) zajął 71. miejsce ze stratą ponad 6 minut. Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe) był 124. ze stratą ponad 10 minut. Kamil Gradek (CCC Team) nie ukończył wyścigu. Polacy pomagali swoim liderom.