Tokio 2020: zer wciąż przybywa

  • Data publikacji: 30.03.2019, 15:58

Japończycy plany na organizowane przez siebie igrzyska tworzyli bez ograniczeń. W 2020 roku Kraj Kwitnącej Wiśni zaprezentuje światu najpiękniejsze i najnowocześniejsze widowisko w historii, które kosztować może rekordowe 25 miliardów dolarów.

 

Panele słoneczne na ulicach, roboty pomagające turystom, dwa znicze i medale "z odzysku" - to tylko niektóre z pomysłów, które Japończycy zdecydowali się wprowadzić w życie, przygotowując się do największej imprezy sportowej przyszłego roku. Wszystko to jednak kosztuje, a planowany w 2013 roku na 7,3 miliardów dolarów budżet został już w tej chwili czterokrotnie przekroczony. 

 

Tam gdzie w grę wchodzą pieniądze, szybko pojawiając się spory. W grudniu budżet igrzysk szacowany był na 12 miliardów dolarów, pochodzących z kieszeni Komitetu Organizacyjnego i zarządu miasta Tokio. Niespełna miesiąc później burmistrz miasta Yuriko Koike poprosił o dodatkowe 7,2 miliarda na "cele bezpośrednio i pośrednio związane z Igrzyskami", w tym modernizację obiektów i przystosowanie ich do potrzeb paraolimpijczyków. Ścigani przez terminy organizatorzy musieli przystać na tę propozycję, choć według nich powinny być to inwestycje w całości pokrywane przez aglomerację.

 

"Igrzyska to chyba jedyny typ megaprojektu, który zawsze przekracza swój budżet. Nie znajdzie się nawet jednych igrzysk, które zmieściły się w budżecie. Kiedy pojawiają się problemy, a w tego typu przedsięwzięciu problemy pojawiają się zawsze, to przeznaczyć więcej pieniędzy na projekt" mówi Bent Flyvberg, ekspert z Oxfordu. Wiele inwestycji można odwlec w czasie, ale nie igrzyska. 

 

Wystarczy wspomnieć, iż koszt samych ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk wzrósł o 43% - z przewidywanych 82 do 117 milionów dolarów. 

 

japantimes.co.jp